Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
miękka,ażsięrozpada.Myślę,żejużterazmogęśmiało
powiedzieć,żeudałanamsiętakolacja.
–Gloria–zwracamsiędodziewczyny–możeszjuż
podawać.
–Jasne.–Uśmiechasięizabieratalerzezdaniem
głównym.
Szkoda,żeniemogłamdziśspotkaćsięzLiamem.
Miltonskutecznienamtouniemożliwił,alejutro
nadrobimy.Mamyiśćdokina,apotemmożejakiś
spacer.Zobaczymy,jakrozwiniesięsytuacja.
–Ashley,Sztywniakcięwoła–mówiGloria,wchodząc
dokuchni.
–Acomuniepasuje?–Przewracamoczami.
–Spokojnie,ontegoniepowie,alegościesą
zadowoleni.
Nomusiał,poprostumusiał.Niewiem,czegoodemnie
chce,ajeślinarobimiwstyduprzygościach,
togowłasnoręcznieuduszęinaprawdękażdysądmnie
uniewinni.Zlekkąobawąidęnasalęipodchodzędo
stolika.
–Dobrywieczór–uśmiechamsię–mamnadzieję,
żesmakowałapaństwukolacja.
–Ależoczywiście–odzywasięstarszymężczyzna.
–WłaśniewspomniałemMiltonowi,żechciałbympoznać
tegomagika,boto,copaninamprzygotowała,
toprawdziwamagia.
–Dziękuję,aletonietylkomojazasługa.
–Właściwietomogłaśsiębardziejpostarać–mówi,
wprawiającmniewniemałeosłupienie,poczymbierze
doustmałykęsjagnięciny.
–Słucham?–Unoszębrwi,alewidzę,żemężczyźni
siedzącyzMiltonemteżsązaskoczenitym,co