Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żespałaś,więcniechciałciębudzić.Woczachmiała
smutek.Jeszczeniepowiedziałammuotwojejciąży,ale
jestempewna,żeucieszysiętaksamojakja.Marzył
ownukach.Głupiomibyłotakwyrzucaćludzi,ale
comiałamzrobić?Wpatrywałasięwemniewtaki
sposób,jakbychciałauzyskaćodpowiedźnapytanie,
naktóresamanieznałamodpowiedzi.Wytłumaczyłam
całezajście,aleniepatrzyłamimwoczy,kiedy
wypowiadałamtesłowa.Byłomistraszniewstydinie
wiemdlaczego.ToPawełpowiniensięwstydzić
iwszystkowytłumaczyć,aonpoprostuzwiał
zpodkulonymogonem.Jakjakiśtchórz.Wrrrr…niech
jagospotkam.Zacisnęłapięści.Nieręczęzasiebie.
Częśćgościudałasiędowynajętegoprzeznashotelu,
aczęśćwróciładodomów.Sugerowałam,abywzięli
prezenty,aleniktniechciałnawetotymsłyszeć.
Postukalisięwczoło,kiedyotymwspomniałam.Zostały
wyłączniemojesiostryzeswoimirodzinami.Niemogłam
kazaćimottakwyjechać.Siedząnadoleipopijają
ztwoimtatą.
Czylijednymsłowemstałamsiępośmiewiskiemprzed
całąrodziną.Świetnie.
Zastanawiałamsię,czyczłowiekmajakiślimitłez,
bokolejnyrazsiępopłakałam.Usiadłamobokmamy
imocnosiędoniejprzytuliłam.
Niepłacz,kochanie,botonicnieda.Głaskałamnie
poplecach.Wiem,żejestcitrudno.Wsumiemogę
sobietylkowyobrazić,coczujesz,alejakośmusisz
toprzetrwać.Maszdlakogo.Zczasembólbędzie
mniejszy.Nieznikniecałkowicie,alepozwolinato,abyś
mogłanormalniefunkcjonować.Amożeiwrócicie