Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
listprzypadkowo,aponieważlistbyłdoniegoadresowany,więcodebrałgoizachowałprzy
sobieniedomyślającsięnawetniebezpiecznychwpływówtegolistu.Wyraztwarzytego
młodzieńca,jegozachowanie,dźwiękgłosu,aprzedewszystkimszczerośćiprostotanadto
świadcząojegoszlachetności.Nietylkoniewrzucęgodomorza,leczzabraniamcałejzałodze
urażaćgolubczynićmucokolwiekzłego.
Odpowiedźkapitanaprzywróciłamispokój.Odetchnąłemswobodniej.Byłemuratowany.
PrzeklinałemwduchuDiabłaMorskiego,któryprzysyłkątegolistunaraziłmięnasamym
wstępiepodróżynanieprzychylnośćmarynarzyinamożliwośćutonięciawgłębiniemorskiejz
ichporadyizichzlecenia.Gdybynierozumidobroćkapitana,wrzuconobymnieniechybnie
domorza.Miałsłusznośćstarymarynarz,żezaprzyczynąlistu,diabelskiegoczyhająnamnie
niebezpieczeństwaiprzygody.
Uspokojonyodpowiedziąkapitanausunąłemsięznównakoniecokrętuispojrzałemna
morze.CiszaMorskawzrastała,olbrzymiała,napełniającpowietrzecorazwiększąmartwotą.
Okrętpłynąłjeszcze,alecorazzwalniałbiegu.
Nagleusłyszałemgromadnyiradosnykrzykmarynarzy:Wyspa!Wyspa!
Spojrzałemprzedsiebieirzeczywiściezobaczyłemwpobliżuzieleniejącąnapowierzchni
morzamałąwysepkę.
Okręt,ostatnimwysiłkiemżaglipchnięty,zbliżyłsiędowysepkiizatrzymałsięnaglebez
ruchu.Niebyłonadzieinato,abypopłynąłdalej.CiszaMorskaznieruchomiłagozupełnie.
Musieliśmywięcstaćwmiejscuiczekać,wiatrjakikolwieknadejdzie.
Częśćzałogi,znudzonabezczynnymwyczekiwaniemwiatrunapokładzie,postanowiła
przedostaćsięnawyspę,abytamspędzićczaswyczekiwania.
Kilkunastumarynarzywysiadłonatychmiastizaroiłosięnawyspie.Wysiadłemijazaich
przykładem,abyzwiedzićwyspę.Porazpierwszybowiemwżyciuwidziałemwyspęna
morzu.
Gdydotknąłemstopągruntuwyspy,zdziwionybyłemjegomiękkościąisprężystością.
Miałemwrażenie,żegrunttenjestżywyiżeżyciewnimnieustanniepulsuje.Przyłożyłem
uchodoziemiiposłyszałemrównomierneodgłosyczyteżpukania,podobnedobiciaserca.
Ponieważmarynarzetrzymalisięzdalaodemnie,więcsamotnybłądziłempowyspie.
Zaszedłemnasamjejkoniecistanąłemnabrzegu.
Wyspabyłapokrytadziwacznymiwodorostamiikrzewami.Niektórekrzewybyłytakgęstei
wysokie,żezłatwościąmogłemsięwnichukryć.Marynarzezaopatrzylisięwchrust,wpale,
anawetbelki,którychpoddostatkiembyłonaokręcie.Rozłożyliognisko,ażebyupieckartofle.
Wkrótceogniskowybuchłowesołym,błękitnawozłotympłomieniem,wktórymkędzierzawiły
sięruchliwekłębyburegodymu.Ponieważniemiałemdrzewainiemogłemogniskarozłożyć,
wyjąłemzkieszeninóżpodróżnyizlekkazanurzyłemgowziemi,ażebyzbadaćdziwnygrunt
wyspy.
Ledwodotknąłemgruntuostrzemswegonoża,anatychmiasttrysnęłamiwtwarzkrew
zimna,leczpurpurowa.
Zdziwiłomnietozjawisko!Przyszedłemdowniosku,zapewneniektórewyspyposiadają
gruntkrwisty.Tymczasemdymzogniskabuchałcorazgwałtowniej.Chrustidrzewo
rozżarzyłysiętak,żeupałiżarodgłowninapełniłCisząMorskąprzejęteistężałepowietrze.
Spojrzałemwstronęogniskaizauważyłem,żegruntwyspy,jegożaremipłomieniem
dotknięty,zaczynaskwierczećisyczećboleśnie,jakbygożywcemsmażonolubpieczono.
Irzeczywiście,zapachsmażonejczyteżpieczonejrybynapełniłnarazpowietrze.
Pochwilizauważyłem,żepodwpływemżarówogniskacaławyspazaczynakurczyćsię,