Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Kolejnypowiewwiatrusprawił,żetęskniespojrzałanawnętrze
pokoju.Mieszkałaterazsama.Mogłabyzapalićwśrodku.Przecież
matkaniewygonijejjużnabalkoniniebędzieględzićnaduchem,
żeprzeztefajkiumrzeszybciejodniej.
Myliłasię.
Klementynauśmiechnęłasięlekkonamyśl,apotemzaraz
zmartwiła,bojednakpostąpiłaniestosownie.Zrobiłakrokwstronę
drzwibalkonowych,alezarazsięzatrzymała.Niepotrafiłajeszcze
złamaćmatczynegozakazu.Byłjakniewidzialnabariera,którejnie
dałosięprzekroczyć.
Zezłościąodpaliłazapałkę.Schowałapłomieńwewnętrzudłoni,
apotemwyrzuciłaprzedsiebiepłonącyjeszczepatyczek.Ogieńzgasł
poprzeleceniuledwiedwóchmetrów.
Zaciągnęłasięgłęboko,czując,żedymwyganiazniejresztki
strachu.Oparłasięnametalowejbalustradzieipatrzyłanasunąceulicą
nielicznesamochody.Ajejserce,pokrytegęstąsieciąniewidzialnych
blizn,powoliodzyskiwałospokój.