Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Otworzyłamdrzwiizobaczyłamdwóchmężczyzn
kontrastującychzesobąwzrostemorazusłyszałam
twarde,zdecydowanegłosy.Podalisięzapolicjantów.
OdrazupomyślałamoMichalinie,tooniąchodzi
–booco?Znaleźlijejciało,możejążywąznaleźli,może
nawpółumarłą,aleznaleźli.Uśmiechnęłamsię
domężczyznwczarnychgarniturach,alepowitalimnie
zzaciśniętymiwargamiisrogimiminami.Posekundzie
usłyszałamto,czegoniemogłabymwyobrazićsobie
wnajgorszychkoszmarach.Dowiedziałamsię,żeFlip
iFlap–botakwyglądali,brakowałoimtylkookrągłych
rondelkównagłowie,ajednemugłupkowategowąsa
–przyszliaresztowaćmojegomęża.„Okurwa,
notogrubo”–pomyślałam.Towsekundęświetlną
wytłumaczyłojegonerwowośćiprzygnębieniewostatnim
czasieorazgłębokie,wyglądającejakprzydrożnerowy
zmarszczki.Wszystkozaczęłosięklarować,Januszjakby
schowałsięzafutryną,czylisiębał,miałcoś
nasumieniu,toniebyłdobryznak.Gdybymiałczyste
sumienie,próbowałbyichprzegonić.
–Jadęposyna,mążmusizostaćzcórkąwdomu.Zosia
mazaledwiedwamiesiące.–Chybagrałamnazwłokę
wnadziei,żetymsamym,możezlitości,odpuszczą.
Odejdąiniewrócą.Stalitwardojaksłupywysokiego
napięcia.
–Mynapaniąpoczekamy,przypilnujemymęża,żeby
niezwiał.Proszęjechaćposynaizarazwracać.
CzylipodejrzewaliJanuszaonajgorsze.
–Ale…
–Proszęjechaćizarazwracać!–powiedziałpolicjant
tonemnieznoszącymsprzeciwu,amójmąż–chojrak,
jakichmało–milczałjakgrób.Nicniepowiedział
schowanyzafutryną,trzymałmałąZosię,kołysałją,gdyż
kątemokawidziałamfruwającyskrawekróżowego
kocyka,jakbytasytuacjawogólesięniedziała.Jakby
gotenproblemniedotyczył.