–Notowłaśnie.
–Jakto?
–Nobojakjestmniejsze,tomusiiśćmniejrazy.
–Jacuś!–wykrzyknąłGłówniakzrozpaczą,kiedydopokojuwe-
szłapannaOpolska.
Główniakzerwałsięnarównenogizkrzesła,abysięukłonić,ale
pannaOpolskaniepatrzącnań,zwydętymiwargami,choćprzybladła
natwarzy,unicestwiłajegoukłonwięcejmrugnięciemoczuniżskinie-
niemgłowyiodezwałasiędobrata:
–Jakskończyszdziślekcję,prędzejniżzwykleprzyjdźnaśniadanie.
–Tojest–otwarłustaGłówniak–jakprędko?Mamyjeszczenie-
mieckiireligię.
–Możebyćizaraz.Mamazapomniałapanakazaćuprzedzić.Dziś
imieninypapy.
–A!Toja...towięc...
AlepannaOpolskaskinęłaznowuoczamiGłówniakowiiwyszła
zpokoju.
–AHelenkatozawszedlajakiegośrezonuprzyjdzie,jakpanma
lekcjęzemną–zauważyłJacuś.
Główniaknieusiadłjuż,leczpołożyłbibułęnacyfrachpięćtysięcy
sześćsetosiemdziesiątcztery,podzieloneprzezdziewiętnaście,zamknął
zeszytirzekłdoJacusia:
–Więcidź.
–Już?
–Papyimieniny.
–Bonżurpanu!Przyjdziepanpopołudniuszczudłarobić?
–Dziś?Nie.Goście.
–Notocóż?Panprzeciedogościniepójdzie.
NieczekającwyleciałJacuśzpokoju.
Główniakuczułwsobiediabłanieprzyjaciela.Tenradziłmuiść
powinszowaćpanuOpolskiemu.
Poco?Naco?Ktodbaćmożeopowinszowanianauczycielaludo-
wego?Goście,obcyludzie,wyniosłypanOpolski,lodowogrzeczna
paniOpolska–poco,naco?Zawadzisię,potknie,zaplączesięwsuk-
nię,językmuskołczeje–poco,naco?
JednakszedłślademJacusiaprzezsalębilardowąipokójmyśliwski
wstronęsalijadalnej,zamiastwyjśćprzezpokójfrancuskiprostozpo-
kojuJacusiadosieni.
Wpokojumyśliwskim,niegdyśzwanymfajczarnią,adziśsłużącym
zapokójdopaleniapoobiedzieidogrywkarty,spotkałkamerdynera
7