Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–To…strasznawiadomość–wydukałaMaryla,podejmując
żałobnyton,bonatakąnowinęnależałoodpowiedniozareago-
wać.Zaledwiedwadnitemuusłyszałaochorobiedyktatora,atu
proszę,takiprędkikoniec.Gdybybyłasamawwielkimlesie,
podskoczyłabyzradościikrzyknęłahurra.Aleniebyławleśnej
głuszy,tylkowstolicyPolskiejRzeczpospolitejLudowej,wto-
warzystwieinnychosób.Ichoćprzypuszczała,żekierowniczka
iŁucjapodzielająjejodczucia,Anielazaśwgruncierzeczyjest
niegroźna,niezdobyłasięnaszczerość.
–Tak.Tendzieńprzejdziedohistorii.Niemożemyjednak
pozwolić,bysmutekosłabiłnaszegoducha.Musimyzająćsię
pracą,którątowarzyszStalinpodniósłdoranginajważniejszego
ideałuspołecznego–recytowałabezemocjiWidawska.Przerwał
jejdzwonektelefonu–dyrektorprosiłjądosiebie.
Korzystającznieobecnościprzełożonej,Anielawłączyłaradio,
zktóregopopłynęłażałobnamuzyka.Smutnedźwiękiponownie
doprowadziłyjądołez.
–Przestań,jeszczesiętegonasłuchasz.–Łusiawyłączyłaod-
biornik.
–Nierozumiem,jakmożeciebyćtakiespokojne–chlipała
Aniela.–Naprawdęniedostrzegacie,nacosięzanosi?
–Nibynaco?
–Nawojnę!Jeszczegorsząniżpoprzednia,nuklearną!Ame-
rykaniebalisięStalina,aleterazspuszcząnanasbombęprzy
pierwszejokazji!
MarylaiŁucjawymieniłyspojrzenia.Anielaplotłabzdury,
ale…ŚmierćStalinawielezmieni,tooczywiste,jednaknieko-
niecznienalepsze.Pewniewkrótcezaczniesięwalkaopanowa-
nienadświatem.Towystarczyło,byMarylapomyślałazezgrozą
oprzyszłościswoichchłopców.
9