Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Piątek
Miałamsięjużpołożyćspać,kiedynaglezadzwoniłaIvcia.
–Hej,fajnaimprezajestdzisiajwMartyrsie,idziemy?
Słyszałamotymmiejscu,tojakiśnowyklubnaobrzeżach
miasta,aleniewidziałomisiętamiść.Byłamtotalniezmęczona.
–Nochodź,błagamcię.–męczyłamnieIvy.–Będziesuper.
–Mojaprzyjaciółkaniedawałazawygraną.
–Nodobra.
Zwlekłamsięzłóżka.Pomyślałam,żemożeniebędzietak
źle.Choćsłyszałamotymmiejscupewnąplotkę…Zdążyłamsię
tylkoubraćinałożyćpodkład,kiedymojabestfriendzapukałado
drzwi.
–Acoty,jeszczewproszku?Noruchy,ruchy!
–Zarazbędęgotowa.Kładłamsięspaći…
Ivyuniosłajednąbrewispytała:
–Otejporze?
Notak,byładopiero21:24,aleczułamsiętakazmęczona.
Dziśnawykładachgościuzfilozofiiznówdałpopalić.
–Dobra,dobra,jużkończęprzecież.–jęknęłam,robiącso-
bieostatniąkreskęnadokiem.–Możemyiść–westchnęłam.
–Ajakiezakładaszbutydotego?–zapytałaIvcia.
–Nomyślałamoczerwonych…możete?–Pokazałamjej
mojeulubioneszpilki.
–Nie.Tenie,załóżteczarne,będzieszwyglądaćsuper!
–Nodobra.Możebyć.
–Wieszco,janaprawdęniewiem,Saly,dlaczegoje-
steśtakaposępna.Napijeszsię,wyluzujesz.No,dziewczyno,
uśmiechnijsię.
3