Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięimusiałazrobićkilkakroków,żebyodzyskaćrównowagę.
Nojuż,zmiataj.
Zniknęłakopertę,odeszłajaknajdalejodniego,poczym
rozłożyłaskrzydłaiwzbiłasięwpowietrze.Zapomniałaonim,gdy
tylkozaczęławzlatywaćwbladeporanneniebo.Wszystkiedomowe
kłopotyzostawiłazasobą.Skupiłasięwyłącznienaradościlatania.
Kochałalataćkochałatouczucie,wolność,jakasięznimwiązała.
Kiedybyławpowietrzu,mogłaniemaluwierzyć,żejejmarzenia
kiedyśsięziszczą.Własnydomzdośćdużymogrodem,byuprawiać
warzywa,kwiatyizioła,któremogłabysprzedawaćUzdrowicielkom
doichnaparów.Własnemiejsce,wktórymjejdomoweumiejętności
niebyłybylekceważone,aonasamaniemusiałabychodzić
napalcachzpowoduhumorówjakiegośmężczyzny.
Wiedziała,żetotylkomarzenia.NosiłaPurpurowyZmierzch,
Kamień,któryniezapewniłbyjejaniodpowiedniejpozycji,anidość
mocy,byzabezpieczyćprzedsilniejszymimężczyznami,gdyby
mieszkałasama.Niemiałatemperamentu,którypozwoliłbyjej
poradzićsobiezokrucieństwemipodłymigierkami,jakiepanowały
nadworachiwdomacharystokratów,więcniezdołasiętam
utrzymać.Jeślimatkawyrzuci,skończy,pracującgdzieśzadach
nadgłowąijedzenie.Albo,cogorsza,trafidowielkichdomów,
gdziemieszkająwojownicysłużącynadworacheyrieńskich
królowych.Widywałakobiety,któretamgotowałyiprałyimusiały
zaspokajaćinnepotrzebymężczyzn.Nieprzetrwałabydługo
wtakimmiejscu.Więcmusizaakceptowaćfakt,żezawszebędzie
niepłatnąsłużącąmatki.
Marzyłajednakoczymślepszym.
Zamrugała,żebypozbyćsięnapływającychdooczułez
powiedziałasobiestanowczo,żewywołałjewiatrspojrzałaprzed
siebie…izobaczyławoddaliCzarnąGórę.
EbonAskavi.Stołp.Ostatniopojawiłysiępogłoski,żebyłatam
terazKrólowasilna,okropnaKrólowazCzarnymKamieniem.Ale
niktjejtaknaprawdęniewidział.Niktniepotrafiłpowiedziećnic
pewnego.
Zatrzymałasię,machającskrzydłami,bypozostaćwjednym
miejscu.Niemogłaoderwaćwzrokuodtejgóry,niemogła
otrząsnąćsięzuczucia,żecośtamjestświadomejejobecności,
żecośobserwuje.
Sercezaczęłojejbićmocniej.Potrząsnęłagłową,byoderwać
wzrokodStołpu,złożyłaskrzydłaizanurkowaławkierunkulasu
wdolinie.Byłatylkonicnieznaczącądomowączarownicą.Niebyło
powodu,żebyktośobserwował.
Chybażemiałotocośwspólnegozkopertą,którąojcieckazałjej
dostarczyćposłańcowiwtajemnicyprzeddworem,naktórym