Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Pewnegojesiennegopopołudniaparęlattemu,czekając
naprzystankuautobusowymnaprzeciwkobramy
UniwersytetuWarszawskiegoprzyKrakowskim
Przedmieściu,byłemświadkiemniezapomnianejsceny.
Otóżwpobliżustaliojciecisyn,chłopiecztornistrem
naplecachniemógłmiećwięcejniżdziesięć-dwanaście
lat.
Mężczyznatrzymałgozarękę,wdrugiejzaśmiałbiałą
laskę.Dzieckoprzezcałytenczasopowiadałodorosłemu
świat.Niesłyszałemdokładnie,cochłopiecmówił,aleten
światprzedstawionymusiałbyćnaprawdępiękny
iniesamowity,boojciecuśmiechałsię,azjego
niewidzącychoczuciekłyłzy.
Zresztąnietylkozjegooczu.
*
Czytelnikpomyślimoże,żenicwtymnadzwyczajnego,
alenigdyniepowstałaby
taksiążka,gdybyzabrakłowmoimotoczeniupewnych
osób.
PrzedewszystkimdziękujęRodzicom,którymdedykuję
książkę.
NatomiastbezinspiracjiisugestiiprofesoraDobiesława
Jędrzejczyka,
któiysprawowałniekrępującąpieczęnadmoimi
zmaganiami
zmiejskąprzestrzeniąwartości,potencjalnyCzytelniknie
znalazłby
dzisiajzapisutychżezmagańwśródvursavianów.
DziękujęwszystkimRozmówcom,żeznaleźliczasichęć,
abypodzielićsięzemną
swoimiprzemyśleniamidotyczącymiwarszawskiego
sacrum.
Dziękujęitym,którzynigdyniewierzyliwpowstanie
isenstejksiążki.
Ichpostawabyładlamnienadzwyczajmotywująca,aich
krytykawielcepomocna.
MikołajMadurowicz