Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–JestpanimamąWiv?–zapytał.
–Tak.ByławLiberii,pracowałatampodczas
epidemiiwirusahaag.Jestlekarzem.
–Toniesamowite.Musibyćpanidumna.
–Oczywiście!Tocudowne,cotamrobią.–Lubiła
entuzjazmAmerykanów.Zawszeczuła,żepasowałaby
doStanów.
–Jakdługotambyła?
–Odpaździernika.Aledlanastocałewieki!
–Zachichotała,anajegotwarzyznówbłysnąłuśmiech
gwiazdyfilmowej.
–Niesamowite–powtórzył.–Jestempełenpodziwu
dlatychgości.To,corobią,jestsuper.Jakonasobie
ztymporadzi?–zapytałpochwili.–Proponująimjakąś
terapię?
–Rety!Chybanie.Nie,musząsobieradzićsami
–odparła,zastanawiającsięnagle,czypowinnabyła
zorganizowaćjakiśrodzajpomocydlaOlivii.
Powcześniejszychwyjazdachwszystkobyłodobrze.
Choćnigdyniebyławtakokropnymmiejscu.–Apan?
–zapytała,spoglądającnatorbęujegostóp.–Mapan
krewnychwAnglii?
–Takjakby.–Zawahałsięnamoment;miała
nadzieję,żeniepopełniłajakiejśgafy.Możeuciekał
przedkoszmarnymrodzinnymBożymNarodzeniem
wAmeryce.–DziśodwiedzamprzyjaciółwLondynie,
aletaknaprawdępróbujęsięspotkaćzbiologicznym
ojcem.JestBrytyjczykiem.Zostałemadoptowanyjako
dziecko,więc…Matkaoddałamniedoadopcji.
Biologicznirodziceoficjalnieniebylirazem.
–Jakietoodważne–odparła,starającsięnie