Jakmówiłemmieszkamywniebiosach...tobardzo
daleko.Jahwe–niechimięjegobędziebłogosławione
–kazałnamznaleźćkogoś,komubędziemógłobjawić
przyszłość.
–Toniechidziedowróżki,jasięnienadaję
–przerwała.
–Potrzebnajestosobaoczystymumyśle–ciągnął
uparcieMojżesz.–Potrzebujemykogośniewinnego,ale
izarazemroztropnego.Grzechklękaprzed
niewinnością,rozumiesz?Nawetniewyobrażaciesobie
jakszybkoprzyjdzieMesjasz.ZłoteJeruzalemzstąpi
zniebiosinastaniesąd...
–SpokojnieMojżeszu...prawieklękaszprzednią
–wtrąciłEliasz.–Onaitaksięniezgodzi.Księga
apokalipsyjestzakrytaizbytpotężna,abyktokolwiek
mógłjąwpełnizrozumieć.
Prorokzauważywszy,żefaktycznieprzyklękuje
przeddrobnąposturąnastolatki,wstał.
–OnamapieczęćBoga,przecieżwidzisz.Nie
uciekła,kiedydowiedziałasiękimjesteśmy.Tamała
bardzonamufa.
Wtymmomenciepłaskonosazamyśliłasię.Poraz
kolejnybyłabliskaprzekonania,żecałarozmowa
iwogólewszystko,cowidzijestjedyniewytworemjej
wyobraźni.Przedrezygnacjąpowstrzymywałająjedynie
powagasytuacji.
–Nodobrze,niechwambędzie–zgodziłasię.
–Awięczgadzaszsiębyćnaczyniem?–zapytał