Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
1
Antosiak,dozorcadomuprzyulicyZłotej21,byłniewhumorze.Lichonadałote
komisjeczystościczyporządków–jaktamsięnazywają,akuratwtenpiątek,kiedy
Antosiakowarobiłapranie,iświętym,odlatustalonymobowiązkiemjejmężabyłoprzynieść
węgiel,apotempomócwwieszaniubielizny.Antosiakprzyzwyczaiłsięjużdotego
„obowiązku”itraktowałgojakoswoistąrozrywkęwmonotonnymżyciudozorcy.
Komisjamiałajednakprzyjśćladagodzina.Wprawdziepodwórzeischodybyłyczyste,
nastrychupiasekicotamtrzebaprzeciwpożarowi,ale…tak,byłojedno„ale”.Jeżelikomisji
zechcesięnaglezejśćdogankówpodpiwnicami,gdzieAntosiakniebyłod–no,chybaod
parulat,toztączystościąmożebyćkrucho.
Dozorcabyłambitnyiwrażliwynakrytykę.Toteżwestchnąwszyrazjeszczei
nawydziwiawszyilesiędałonajakąśtamkomisję(przedwojną,panie,tegoniebyłoiświat
sięniezawalił),wziąłmiotłę,szuflę,starypogrzebaczizeszedłschodamiwiodącymido
piwnicy.
Wgłównymgankubyłoświatłoelektryczneidosyćczysto.Antosiakzgarnąłnaszuflę
jakiśkłębekwiórów,kawałekwęgla,brudnąszmatkę–rozejrzałsięizawahał.Wlewood
gankuzałamaniekorytarzaprowadziłodopiwnicyemerytowanegoradcyMayera.Właściwie
niebyłopocotamchodzić.Radcażyłsamotnie,dopiwnicynigdynieschodził,bopoprostu
niemiałcowniejtrzymać.Wkamienicybyłocentralneogrzewanie,aobiadyjadałw
pobliskiejrestauracji;niepotrzebnywięcbyłmuwęgielanikartofleczymarchew.Piwnica
byłazamkniętanakłódkę,odktórejdawnozgubiłklucz,inicgotonieobchodziło.
ToteżAntosiakwahałsię,czyzajrzećwzałamaniekorytarza,czydaćsobieztym
spokój.
–Pocholerębędęlazł…–mruknął,bonaglezrobiłomusięjakośnieswojo.Obejrzał
się,splunąłiwzruszyłramionami.Niebyłstrachliwy.Aprzecieżcośgoprzejęło
niepokojem…
Pociągnąłnosem…jeszczeniemógłsobieuzmysłowić,coczuje;zciemnegozałamania
płynęłajakaśnikła,obcawoń,odktórejniepokójjegozacząłwzrastać.
–Zdechłyszczur?kot?tlącepakuły?–próbowałprzyłożyćteokreśleniadonieznanego
zapachu,ależadneniepasowało.
Stałtakdobrąchwilęiniezdecydowanieobracałwpalcachkijodmiotły.Byłmoment,
żemiałochotęwrzasnąć,wziąćnogizapasijaknajszybciejznaleźćsiętam,nagórze,w
podwórzu,wpełniświeżego,majowegoporanka.
–Starydurniu!–powiedziałwreszciedosiebie.Przekręciłkontaktnaścianie,ale
światłoniezapaliłosię.Wlewymkorytarzuniebyłowidocznieżarówkialbosięprzepaliła.
Znówsięzawahał.Potempołożyłmiotłę,szuflęipogrzebacznaziemi,wyjąłzkieszeni
pudełkozapałekiświeczkę,którązawszebrałzesobą,ilekroćschodziłdopiwnicy.Zapaliłją
ipostąpiłparękrokówwlewo,wysokopodnoszącwgóręmigocąceświatło.Teraznieznany
zapachspotęgowałsię.Antosiakporuszyłnozdrzamiinagleuczuł,żeblednie,agdzieśztyłu
czaszki–jakgwałtownyból–chwytagozimny,przeraźliwystrach…
AprzecieżprzeddrzwiamipiwnicyradcyMayeraniebyłonic,comogłobywzbudzać
obawę.Drzwibyłyjakzawszezamknięte,dużakłódkatkwiłanieruchomo,pokrytagrubą
warstwąkurzu.Dokołaniebyłotlącychpakułanizdechłegoszczuraczykota.Awięc?…
Poddrzwiamiczerniałotwór,zabezpieczonyczteremażelaznymiprętami.Otwórten–
Antosiakwiedział–prowadziłdownęki,skądwiodłoprzejściedotrzechinnychlochów
biegnącychpodpiwnicami.Czortwie,komuikiedypotrzebnebyłytelochyipocoje
budowano.DomprzyZłotej21byłjednymzestarszychdomówmiasta;jegobudowniczy
miałwidoczniejakiścelwtakimwłaśnie,anieinnymzakładaniupiwnic.Kiedyśpodobno
trzymanowlochachwino,wcoAntosiakniewierzył,bopiwnicebyływilgotne–kiedy
2