Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
74
IV
.Portretykobietimężczyznsłowemkreślone
nąspojrzenie,tojakbycięraziły,jakbyuderzały.Wilgotnezłoteiskierkiświecąwichgłębokiejtoni
ionetociskająpiorunyupojenia.Icałąjąwidaćprzechylonąnademną:mięciuchnecienieideli-
katneodblaskiwolnoześlizgująsięzczarnych,pysznie,dumnie,bogato,pokrólewskuwieńczących
jejskroniewłosów,zstępująnaczołobiałe,naszyję,wieszająsięnabrwiachalenikną,tonąwna
połyrozwartychwargachokolorzenajgłębszychlistkówży.Ztychustwymykająsięsłowaszep-
tane:(...)(DzienIV271)
Wogólewolębrunatnepończoszkiodbiałychdlategomoże,żeżkiwbrunatnychpończosz-
kachwyglądająsmuklej,namiętniej.Lubięoprzećgłowęnażkachzdajemisię,żeśpięnabukietach
czarnychż;lubięcałowaćje,pieścićanajbardziejlubię,gdysąbezsilne,usuwająsię,uciekająodsie-
bie.Wtedy...(Młodzieńcyzklasypiątejniepowinnidoznawaćuczućpodobnych).(DzienV146)
Pąsowahalka,płytkiejakmojafilozofiapantofelki,niebieskieczyzielonkowatepończoszki,piersi
pozbawionegorsetuaosłonięteczymś,cołatwowiernigotowinazwaćkoszulką,białeramionał-
owalne,spadającełkolemjaknastarychposągachgreckich,pełne,gotowedrżećizamykaćsię
trwożliwiezaladaszelestem,italiniataliiibioder,(...)(DzienV146–147)
(...)widzęjąciągle,czasamizobnażonymiramionami,dostrzegamtajemnictoaletowychjasno-
zielonychpończoszek,pantofelków,pąsowejhalki,kuszącohaftowanychkaftaników;nierazzastaję
jąrozebranąjużwłóżkuwtedysiedzącoboknafoteluprzyglądamsięczarnejgłówce,tyleuroczej
naśnieżnymtlepoduszek,ramioninocnejbielizny.(DzienV150)
Niemarzęojejmądrymuśmiechu,omądrejgłębijejoczu,bociąglegowidzę.Gdybymjąpoko-
chał,byłbymtysiącrazysilniejszy.
Nosi,awłaściwiedziśmiałanagłowiemiękki,perskiDbaszłyk”,tesametroszkęzadużeispadają-
cekalosze,ręcewciśniętewmufkę,włosyzaplecionewjedenwarkoczajakiedługieijakświecą-
cewsłońcusątewłosy...
Niemachybalatośmnastu,awyglądanastarąpannę.Jakieśpapiery,arkuszezapisaneszerokim
pismemiksiążkęniosłapodpachą.Przedktórymśsklepemzatrzymałasięiwtedymówiłamitym
dziwnym,niewarszawskim,dziewiczym,atakzbijającymztropuuśmiechem:wiem,cocisięwe
mniepodobaniejestemgłupialubięcię,żemięoceniasz.(DzienIII117.Por.DSiłaczka”)
Mógłbymjąkochać,bomusibyćbardzorozumnaijesttakgibka,takaspokojna,imatakieolbrzy-
mie,nieskończonewłosy.
Samazawszelatsiedemnaścienajwyżej.Gdybymsięzniązaznajomił,pokochałbymjąiwytrwał
wtymnastrojuświętyminiebywałymumnie.Nigdybymnieodważyłsięjejzaczepić,nigdy.Patrzy
najspokojniejtymidużymioczamizadającjakieśpytanie.
Kiedyspostrzegła,żeidę,uśmiechnęłasię,aleniezalotniewcale,wywijałajęzykiemjakkażdawar-
szawiankapatrzyciwoczydziarsko,twardo,zironicznymadobrymiskrytymaczystymuśmiesz-
kiemwkącikachjejkrynicznychoczu.
Gdymyślęoniejtowidzęjącałą,zaniedbanąwubiorzejakstarynauczyciel,gibkąjakżmija.(Dzien
III118)
Wcalesięniąniezachwycam,nieentuzjazmuję.Lubiętenjejgrubywarkocz,kącikiustzagięteku
dołowi,zamyśloneoczyisposóbtraktowaniabrodategofaceta,jadącegozniąiwpatrującegosię
wniąuparcie.Każdanajejmiejscuudałabyprzynajmniej,żegardzitakimczłowiekiem,jeślibynie
kokietowała.Tazachowujesięnajspokojniej,jakbytobyłarzecznajnaturalniejsza.Kiedywsiadłem