Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Senpierwszy
Otworzyłdrzwiiwszedłdośrodka.Znalazłsię
wprzestronnymwnętrzu.
Skądśzacząłnadciągaćtłumludzi.Wśródnichbyli
wyłączniemężczyźni.Wkrótcezapełnilipobrzegicały
pokój.Zgromadzeniwewnątrzciasnegopomieszczenia,
wktórymniesposóbbyłojużnawetpostawićstopy,jak
gdybynigdynickręcilisięiwesołogawędzili.Stał
samotniepośrodkugwarnegotłumu,niezabardzo
wiedząc,copocząć.
O!Tae-gyeong,toty?KimTae-gyeong!
Ktośklepnąłgowramię.Zaskoczony,spojrzałzasiebie.
Jegooczomukazałasięobca,azarazemjakbyznajoma
twarz.Mężczyznauśmiechnąłsięprzyjaźnie.
Hej,toja!Niepoznajeszmnie?
Bliskinieznajomyprzedstawiłsię,lecztenniedosłyszał.
Wypowiadanesłowabyływyraźne,alezjakiegoś
dziwnegopowodujedynieimięinazwiskomężczyznynie
dotarłydojegouszuzamiasttegospłynęły
mupomałżowinieniczymśliskakroplaoleju.Jedynym,
coponiejzostało,byłowrażenie,jakbyjużwcześniej
słyszałtonazwisko,atakżeznajomeuczucielepkości
idyskomfortuspowodowaneosobliwąsubstancją.
Właścicielznajomej,ajednocześnieobcejtwarzy
ponownieklepnąłgowramię.
Minęłakupaczasu,conie?Odkiedymieliśmyokazję
spotkaćsięwszyscyrazem…
Potychsłowachodruchoworozejrzałsięwokół.Dopiero
wówczaszdałsobiesprawę,żeotaczającegotwarze
należądoosób,któregdzieśjużwcześniejwidział.Było
ichjednakzbytwiele,awpomieszczeniupanowałtaki
harmider,żeniepotrafiłjednoznaczniestwierdzić,kiedy
igdziespotkałnaswojejdrodzeposzczególne