Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dłońprezesaministrów.Naproguodwróciłsięrazjeszcze
irzekłniewiadomodokogo:
Oilesięniemylę…będziesięlałakrew.
Potemwyszedł.ArcyksiążęFryderykczęstowałministra
skarbuBilińskiegohawaną.Nadolestuknęłyokute
buciskapiechurów99pułku.Suchytrzaskkolbstawianych
donogi.Wpobliskichkoszarachotrąbiono
retraitę7.Dziewiąta.
Żołnierzecałejmonarchiikładąsięspaćodziewiątej.
III
Stróże,jakzwykle,zamykalibramyodziesiątej,
otwierającjespóźnionymlokatoromzaopłatą
przepisowej„szperki”:20halerzy.Mechaniczniepakowali
dokieszenistare,wysłużoneorły,wybitenaniklowym
bilonie.Niktjednakniekwapiłsiędodomu.Nawet
najsolidniejszełóżkaWiedniadługopopółnocybyły
jeszczepuste.Spałytylkodzieci.Chrapalitylkorobotnicy
zfabryk,zharowani,nawszystkoobojętniinawszystko
przygotowani.Jużbowiemogodzinieósmejzluzowałaich
nocnazmiana.Spaliprzekupnie,którzycodziennie
oszarymświciewyruszająnatarg,spalilistonosze
pocałodziennejwędrówcezeschodównaschody,
schodami,zeschodów,naschody.Spaliaresztanci
wcelachkryminałówlubudawali,żeśpią.Wszpitalach,
wklinikach,wwytwornychsanatoriachleżaływuśpieniu
ciała,popsutecywilnymichorobami.Ciałomtympodano
nasenneśrodki.Nacmentarzachspaliumarli.Gdzieś
dalekospałcesarz.
Miastokipiałożyciem.Leniwiepodawałoswepotężne
cielskonocnymrozkoszom.Wtanichbudachpiło
lemoniadęzadowoleniaijadłokiełbaskilubtrwoniłoswe
nadmiarywdrogichprzybytkachwyszukanejuciechy.
Pracajakzwykleszłaswoimtrybemwpiekarniach
idrukarniach.Chlebigazetyrobisięwnocy.Piekarze,
obnażenidopasa,nadługichkociubachpchajądopieców
pecynyciasta.Wyciągająznichniebawemdymiące
bochnychleba,powleczonebrunatnąglazurą.
Pochyleninadkasztamistojązecerzyiobojętnie