Nadługoprzedsznurembyłdom.Przeddomemduże
podwórko.Napodwórkuogromnykasztan.
–Podnimojcieczrobiłstółiławy.Zawszewlecie,
wsobotęiniedzielę,jedliśmytamobiadyikolacje.Wkoło
domubyłplacipięknatrawa,bardzozadbana.Tata
pilnował,żebynieprzerosła.Każdestarszedziecko
musiałojągrabić–pokolei.Tatalubiłporządek
–opowiadapaniZosia.
–Adom?Jakibyłdom?
–Wypielęgnowany–cudnyjakskansen!Każdegoroku
bielonywapnem.Tatamalowałfutryny.Zawszesiętyle
namachał,żenamgobyłożal.Czasembrałstarszych
bracidopomocy.Aleniechpanipijekawę,bostygnie.
Iniechpanisobiespróbujetenmójdomwyobrazić.
Jagomamprzecieżprzedoczami.
Otopodróżwczasie.Zaczynasiętu,wNowejHucie.Stąd
rozchodząsięnitkiprowadzącedoosób,miejsc
iwydarzeń.Tych,którezapamiętałapaniZofiaSzukała,
zdomuZarzeczna,itych,któreprzypadkiemodkryjęja,
słuchacz.
Żebyprzedostaćsiędosześcianudzieciństwa,musimy
cofnąćsięniemalowiek.Rozmowapotrwatrzylata.
Gdysiępoznajemy,paniZosiama93lata.Ikomputer,
zktóregoregularniekorzysta.Błyszcząceoczyistarannie
pomalowanepaznokcie.Ipamięćdodetali.Detale
sąbarwne,wyraźne.Mająswojąfakturę,zapach,smak.
Odtwarzawięctenświat,prawiestoprzeżytychlat–tak,