Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sko,chybajedyniŻydzi,jacymieszkaliwnaszejkamienicy.Ichsyn,Roman,był
odemniedwalatamłodszy.Znałemgotylkozwidzenia,alemusieliśmymieć
podobnezainteresowania,bocopewienczaswieczoremnapodwórkurobiłosię
prawiejasno,kiedyeksperymentowałonzeswojąlampąłukową.
-PanieSpasowski-zacząłSzirmer-przepraszamy,aletakieczasy.Niech
pan,takiuczonyczłowiek,powiełaskawie,coznamibędzie?
Poczułembolesneukłucie.Przecieżtobyłotosamopytanie,którezadawała
Judyta.
-TenHitlertoszaleniec-mówiłdalejSzirmer-onnasnieoszczędzi,on
nikogonieoszczędza.MamyinformacjęzNiemiecotym,cotamwyprawia
zŻydami.Tosięwgłowieniemieści,panieSpasowski.Ludziemówią,żejuż
niedaleko,żeHitlerbędzieunaszaparędni.Cotobędzie?Niechpanpowie.
Ojciecniechciałichuspokajać.Wyłożyłswojąocenęiprzewidywania.Obie-
cał,żepozostanieznimiwkontakcieijaktylkobędziemógł,będziesłużyłradą.
Wychodzilijeszczebardziejprzygnębieni,niżprzyszli.
Ledwozamknęłysięzanimidrzwi,kiedydzwonekodezwałsięponownie.
Otworzyłemizobaczyłemkilkumężczyznwtramwajarskichmundurach.Prosili
orozmowęzprofesoremSpasowskim.Kiedyusiedliśmywszyscywgabinecie
ojca,tęgibarczystytramwajarzpowiedział:
-Mamyzłewiadomości,Niemcypodmiastem.Nasiwalczązczołgamina
dalekiejOchocie,budująbarykadyzczegosięda,jesttamdużonaszejartylerii
przeciwlotniczejiprzeciwpancernej,awojskupomagaludność.JesteśmyzPPS-
-Lewicy,znamyksiążkipanaprofesoraibardzoszanujemy.Comamyrobić?
-Samimusiciezdecydować-powiedziałojciec.-Maciedwiemożliwości,
obydwiebardzotrudneiniebezpieczne,jaknaszeobecneżycie.Albopozostanie
wWarszawieiwłączeniesiędoobronymiasta,albo-aletoraczejdlamłod-
szych-wymarsznawschód,żebyniedaćsięNiemcomwziąćdoniewoli.
Ojciecspojrzałnamnieidodał:
-Wolałbym,żebytakwłaśniepostąpiłmójsyn,choćbardzogokocham
ichciałbymmiećgoprzysobie.
Wysłuchaliradojcaizarazposzli.
Wieczoremznowusłuchaliśmyradia,kiedyzadzwoniłdozorca,panJózef,który
obchodziłwszystkiemieszkaniazzawiadomieniem,żemłodziludziemająpóź-
nymwieczoremzgromadzićsięnaplacuUniiLubelskiej,gdziezostaniepodane
ważneogłoszenie.Nicwięcejniewiedział.
O21.00wyszliśmyzdomu.Zapadałzmierzch.Naulicachbyłopełnoludzi,
którzyszlichodnikamiijezdnią.Nieświeciłysiężadneświatła,domysprawiały
wrażeniewymarłych.MinęliśmyplacprzedPolitechnikąiulicąPolnązbliża-
liśmysiędoPlacuUnii.Tłumludzistałnaplacuiwprzyległychulicach.Byli
toprzeważniemłodzimężczyźni,choćzdarzalisiętakżestarsi,anawetkobie-
tyzdziećmi.Chodzilitamizpowrotem,pojedynczoipokilkaosób,wszyscy
podniecenioczekiwaniem.Trwałotodosyćdługo,zanimzgłośnikaodezwałsię
donośnygłos.Tłumuciszyłsięiusłyszałwezwanieskierowanedowszystkich
młodychmężczyznWarszawy,którzymoglisłużyćwwojsku,donatychmiasto-
66