Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
10
CzęśćI.Przywództwoworganizacjach
Torozumpodpowiadałmi,żesamapraktykaniewystarcza.Potrzebnajestteż
wiedzateoretyczna,którądasiępraktyczniespożytkować.Takiegoprzekonaniana-
brałemporozmowieznieżyjącąjużmojąserdecznąkoleżanką,socjolożką,drDanutą
Berlińską.rozmowępoprzedziłoważnewmoimżyciuzdarzenie.Wroku1998wzią-
łemudziałwkonkursienaposadęprezesaregionalnegoradiapublicznego.Do-
tarłemdonału,wktórymznaleźlisiędotychczasowyprezestegoRadia,pewien
inżynierbudowlanyorazja,dziennikarz,którymiałzasobąlatapracynietylko
wradiu,aleiwtelewizji.Niewygrałem.Wygrałinżynierbudowlany.Iżebysprawa
byłajasna,zdzisiejszejperspektywywiem,żeniebyłtożadenustawionykonkurs,
alewtedytegoniewiedziałem.Byłemrozżalony,zwłaszczanamojąkoleżankę,która
byłagłównymdoradcąkomisjikonkursowej.DoktorD.Berlińskapoogłoszeniu
wynikówzaprosiłamnienapiwo.Niebardzomiałemochotę,aleposzedłem.Iwtedy
usłyszałem,żewkwestiachdotyczącychdziennikarstwabyłemnajlepszyzcałejtrójki
nalistów,alekiedyprzychodziłodopytańobilansspółkiczycashflow-toodpo-
wiadałemraczejmętnie.Niestety,toniebyłkonkursnanajlepszegodziennikarza,
tylkonaprezesazarząduspółkiprawahandlowego.Idlatego-jakpodsumowała
mojakoleżanka-przegrałemkonkurs.Tarozmowapodziałałanamnieotrzeźwia-
jąco,aleimobilizująco.Zapisałemsięnastudiaekonomiczne,któreskończyłem
wdwalata.Azakolejnedwalatawygrałemjużbezproblemowokonkursnaposadę
prezesawspomnianegoradia.Odtegomomentustarałemsięłączyćpraktykęzteo-
rią.To„łączenie”takmisięspodobało,żenajpierwobroniłemdoktorat,potembyła
habilitacjaiwreszcieprofesuratytularna.Czyniłemstarania,bywmoimmacie-
rzystymUniwersytecieJagiellońskimpowstałapierwsza(ichybajedynawPolsce)
KatedraZarządzaniaiEkonomikiMediów.Tamojapraktykapozwoliłamiłączyć
wiedzęzdoświadczeniem,choćczasamiteoriaboleśniezderzałasięzmojąpraktyką.
Wrozdzialepiątymniniejszejmonografiiopisujębadania,któreswegoczasu
posłużyłymidoskonstruowaniamodelu-nazwałemgoTrójkątemSiłMedialnych
(TSM).Zgrubszachodziłooto,żedwiedekadytemupolitycydlapognębieniame-
diówpublicznychużywalipałki,któranazywałasię:niepełniąmisji.Czasamimieli
rację,alenajczęściejnie.Każdy,nawetnajbardziejabsurdalnypowódbyłdobry.Tak
mnietoirytowało,żeskonstruowałemwzmiankowanymodel,przeprowadziłem
badania,którepotwierdziłyjegosłuszność.Zjednymtylkomiałemproblem.Badania
obejmowałyteżokres,wktórymzarządzałemwzmiankowanąrozgłośniąregional-
radiapublicznego.Byłemprzekonany,żekierowałemnajbardziejmisyjnymra-
diem,jakiesobiemożnawyobrazić.Myliłemsię.Zbadańwynikało,żepodmoim
kierownictwemwzmiankowaneradiowykazywałocechyradiakomercyjnegoina
dokładkębyłtojedynytakiprzypadekwPolsce.Zacząłemsięzastanawiać,dlaczego
taksięstało.Odpowiedźbyławielceszlachetna:chciałemocalićmiejscapracy.Każdy,
ktostraciłpracę,wie,jakietotraumatycznedoświadczenie.Ocalićmogłemwjeden
sposób:zwiększyćprzychody.Rataabonamentowaniewystarczała,więctrzeba
byłozwiększyćwpływyzreklam.Alewtymcelutrzebabyłoskomercjalizować
program,bymiećwięcejsłuchaczy,codawałonarynkuwiększąatrakcyjnośćdla
reklamodawców.Problemjednakwtym,żejaniezostałemprezesemtegoradia,