Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
bomniesamemuzdarzałosięczęstomówićrzeczybardzoodległe
odprawdy,gdyrównocześniewyjawiałemmimowolnieswoją
postawąizachowaniem(coFranciszkabezbłędnieodczytywała).Może
byłbymwstaniesiętegodomyślić,gdybymmiałtylkoświadomość,
żebywamniekiedykłamcąikrętaczem.Leczkłamstwaiwykręty
rodziłysięwemnie,jakwkażdym,wsposóbtaknagłyiodruchowy,
dlawłasnejobronyidlawłasnegodobra,żemójumysł,zapatrzony
wpiękneideały,zezwalałcharakterowinatakiepotajemneiniecne
poczynania,nieodwracającsięnawet,żebyjezobaczyć.Kiedy
wieczoremFranciszkabyładlamniemiła,pytała,czymożeposiedzieć
wmoimpokoju,zdawałomisię,żejejtwarzstajesięprzezroczysta
iżedostrzegamwniejdobroćiszczerość.AleJupien,odznaczający
sięczasemniedyskrecją,oczymmiałemsięprzekonaćpóźniej,
powtórzyłmi,comówiła:żejestemniewartzłamanegoszeląga
iżerobię,comogę,byzranić.TesłowaJupienaodbiły
niezwłocznie,jaknadrukarskiejprasie,rycinęprzedstawiającą
wnieznanejmitonacjibarwmojerelacjezFranciszkątakodmienną
odtej,naktórejczęstolubiłemzatrzymywaćwzrok,bysięupewnić,
ponadwszelkąwątpliwość,żenaszasłużącazamnąprzepadainie
traciżadnejokazji,abymniewychwalaćiwtedyzrozumiałem,żenie
tylkoświatfizycznyróżnisięodpostaci,wjakiejgowidzimy;
żewszelkarzeczywistośćmożeniebyćpodobnadotej,którąwswoim
mniemaniupostrzegamywprost,aktórątworzymysobiezpomocą
niewidzialnych,leczczynnychidei,żerównieżdrzewa,słońceiniebo
niebyłybytakimi,jakimijewidzimy,gdybypatrzyłynanieistoty
oinaczejukształtowanychoczachlubwyposażonedotegocelu
wnarządyinneniżoczy,którepostrzegałybydrzewa,nieboisłońce
jakoichniewizualneekwiwalenty.Tenjakżebrutalnywglądwświat
zewnętrzny,któryzawdzięczałemJupienowi,zdjąłmnieprzerażeniem.
MimochodziłotylkooFranciszkę,którąniezbytsięprzejmowałem.
Czytakwłaśniebyłowewszystkichspołecznychrelacjach?Idojakiej