Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
ANDRZEJGRABOWSKI
W2000rokumiałemprzyjemnośćzagraćnajednymplaniefilmowym
zWillememDafoe.KręciliśmyfilmBożeskrawkiwreżyseriiJurka
Bogajewicza.GraniescenubokutakiejsławyjakDafoe,
podpatrywaniejegowarsztatuimożliwośćporozmawianiaznimjak
zkolegąsprawiały,żeczułemsiępodekscytowany.Któregośdnia
poszliśmywedwóchnapapierosa,kiedynagleujrzeliśmynadciągającą
wnasząstronęgrupkęstatystów.Sytuacjadlamnieoczywista–jak
możnaniewziąćautografuodprawdziwegoWillemaDafoe,którystoi
właśnietuiteraz?!
–Chybamasztowarzystwo.–Poklepałemgoporamieniu
iodszedłemnabok,żebynieprzeszkadzać.Willemzezrozumieniem
wzruszyłramionami,przewróciłoczamiizgasiłpapierosa.Alecosię
dzieje?LudziezkarteczkamiomijająDafoe,jakbygowogólenie
widzieli,izmierzająprostonamnie.
–PanieAndrzeju,panieFerdku,podpiszesiępan?!
Skrępowanytąsytuacjąrozdajęautografy,pozujędozdjęćzfanami
iwidzękątemokagwiazdorasamotniepalącegokolejnąfajkę.Kiedy
wszyscyodeszli,posłałmiswójsłynnyamerykańskiuśmiech.
−Musiszbyćtusławny!
−Odrokugramwserialu,którylecichybajużcodziennie.Taksię
porobiło.
SetkiludzipracowałynapopularnośćFerdynandaKiepskiego,która
czasamibyładlamnieprzekleństwem,alewrezultaciestałasięmoim
wielkimszczęściem.Jestemimdozgonniewdzięczny.Alezanim
tonastąpiło,cofnijmysiędopoczątkulatdziewięćdziesiątych
iprzenieśmysiędoWrocławia.Wszystkozaczęłosięwłaśnietam,