Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
właśniemijała,itamjużutknąłnadobre,samaOdazaś
stanęłajakwryta.
Icośwniejdrgnęło.
Leczniebyłtoaniwielkiżal,aninawetmałysmutek,
tylkocośzupełnieinnego.
Tak.Czterdzieścidwalatatozdecydowanie
zawcześnienapierwszyzarost.
***
Podługimmilczeniu,którezkażdąminutązyskiwało
nawymowności,Agnieszkaodwróciłasięispojrzała
naOdę.
–Powiedz,żeniezamierzasztegokupić.
–Niezamierzam–odparłaOdazgodniezprawdą,
osłaniającoczydłoniąprzedsłońcemispoglądając
wgórę,nakoronydrzew.
Słyszącto,jejkuzynkaodetchnęłazulgą,którejnie
dałabyradyukryć,nawetgdybypróbowała.Byłagotowa
posądzićOdęoznaczniewiększewariactwa,jakie
normalnemuczłowiekowinawetniezaświtałyby
wgłowie,azpewnościąnienatrzeźwo.Iniebyłyby
toposądzeniacałkowiciepozbawionepodstaw.
–Omatko.Bojużmyślałam,żetynaserioza…
–Kupiłamprzedmiesiącem.
Byładrugapołowamarca.Sobota.Zaledwiepięć
minutposzóstejAgnieszkęnagleobudziłtelefon.Mimo
dobiegającychspodkołdryniemrawychprotestówmęża
godzinępóźniej,bezmakijażuiśrednioprzytomna,