Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
blisko,możnabyłozauważyćspontaniczneprzyjaznema-
chanierękąwnaszymkierunku.Czyżbytamałachorą-
giewkanaszejbiało-czerwonejwyzwalałatakieodruchy?
Machałamija,spontanicznie,niczymdzieckouśmie-
chałamsiędokażdejprzejeżdżającejlimuzyny.Czułam
spokój.WyczulonanadziwnereakcjeJanuszaiHaliny,nie
komentowałam-przeżywałamsama,wmilczeniuiciszy
-to,cozobaczyłymojeoczyiusłyszałoduchoweserce.To
byłotakniedawno,kiedychodziłamzmoimmałymsyn-
kiemnanasypkolejowyitamuczyłamgożycia,otwar-
tościdoludzi.Przecieżtakwłaśniebyło-uczyłamgo
spontanicznościiotwartościdoludzi.Razemmachaliśmy
przejeżdżającympociągom...Dziwne,żewtakiejchwili
przypomniałamsobietechwile,kiedyobojemachaliśmy
pasażeromsiedzącymprzyoknach.Tobyłotakdawno.
Niedzieliłamsięswoimiodczuciami,dosłownie,raczej
ograniczyłamsiędopostrzeganiapięknegokrajobrazu,
jakiprzesuwałsięprzedszybąsamochodu.Niebyłowśród
nasżadnegoentuzjazmu.Boże,tojakbędziewyglądało
naszeobcowanieztakiminudziarzami-przemknęłomi
przezmyśl,któranajwyraźniejbyłamyśląintuicyjną.
-Jakoniniemogądostrzectego,coja,cowokół
nich?-dręczyłomniepytanie,któremiałodługopozo-
staćbezodpowiedzi.Wiedziałam,żekiedydopadamnie
takamyśl-jestonanieomylna.Kiedynaszybiezatrzy-
37