Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nierozumiem,zrobiłamwszystkozgodnie
zprzepisem…mruknęładosiebiemama.
Starszedzieciwymieniłyporozumiewawcze
spojrzenia.Mamabyłaostatniokompletniewyczerpana.
Dąbrówka,odkądzaczęłachodzić,sprawiałasporo
kłopotów.AdomciociMirkibyłniestetypełenpułapekdla
takiegomałegodziecka.
KiedyciociaMirkawyjechałazprzyjaciółką,lokalną
szeptuchąBabąJagą,naurlop(niewiedziećczemuzwany
przezniepielgrzymką),całarodzinaLipowskichzajęłasię
ogarnianiemstaregodomu.Trzebabyłoposprzątać
poremoncie,anastępniezabezpieczyćwszystkoprzed
małąDąbrówką.
Każdaserwetaiobrusbyłyniebezpieczne.
Dziewczynkamogłapociągnąćzaichbrzegiściągnąć
sobienagłowęwazonlubkubekzczyjąśherbatą.Schody
takżestanowiłyzagrożenie.Dąbrówkamogłaznich
spaść,gdybyzaczęłasięwspinaćbeznadzoru.
CiociaMirkauwielbiałaporcelanowebibeloty,szklane
figurki,talerzykiorazfiliżankiniedopary.Były
toprzedmiotyzwaneprzezmamępocichu
„kurzołapkami”lub(aletylko,gdymyślała,żedziecijej
niesłyszą)„durnostójkami”.Mircenieprzeszkadzał
zbierającysięnadrobiazgachkurz,alesłynąca
zeschludnościizamiłowaniadoporządkumamaczuła
wewnętrznyprzymus,byciągleprzecieraćjeszmatką
zmikrofibry.Bojakpowszechniepedantomwiadomo,
mikrofibranajlepiejzbierakurz.
Niestetyczęśćbibelotówstaławprzeszklonych
szafkachkredensówwsalonie.Samedrzwiczki