Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jakto?Przecieższedłwgóręulicy,takjakwczoraj…–mówiciocia.
–Nie!Najpierwprzeszedłnadrugąstronę,azawsze
mijałdompaniAnny,zostawiałkijkiprzedsklepempaniSue,
wchodziłdośrodkaikupowałsobiebanana.Dopieropotem
przechodziłnadrugąstronęiwchodziłdopiekarni.Dziśwybrał
zupełnieinnątrasę…
Wzeszycieobserwacyjnymrobiędwamałerysunkiprzedstawiające
trasęmarszupanaHiggsa.
Zapanowałazupełnacisza.Mojakuzynka,ciociaEllieijawpatrujemy
sięwrysunek.MyzJojesteśmybardzoskupioneipoważne.Ciocia
próbujepowstrzymaćśmiech.
–Tak…–mówiwreszcie,zasłaniającustadłońmi.–Towyjątkowo
dziwnasytuacja.
PośniadaniuJozajmujepunktobserwacyjnyprzyoknie,ajazanoszę
naczyniadokuchni.Jużpochwilimojakuzynkawołamnietakgłośno,
żebiegnędoniejbezzastanowienia,trzymającwrękubrudnetalerze