Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
koniecznejucieczki.Godzinyupływały,amojeoczy
zamykałysięcorazbardziej.Zbudziłmnieokropnyhałas;
krzyki,płaczijęki.Niektórechatypłonęły.Wgrodziebyło
jasnojakwdzień.Pomściborpomagałkobietom
idzieciomschodzićdopodziemia.Starałemsięteż
dopomócstarszymosobomimatkomzniemowlętami.
Jużmieliśmyzamaskowaćwejście,kiedynaglePomścibor
upadłnaziemię.Wjegopiersitkwiłytrzystrzały.Mój
opiekuninauczycielledwozdążyłwyszeptaćostatnie
słowa:
Terazmusiszporadzićsobiesam!
Byłemzrozpaczony.Nieżyłjużten,któryuczyłmnie
strzelaćzłukuijeździćkonno.Ztrudemzałożyłemciężki
drewnianywłazdotunelu.Zapaliliśmyłuczywa.
Biegnijsamczymprędzejdowieszczapowiedziała
mojamama.Myprzeczekamytutaj.
Spieszyłemsiębardzo.Tunelsięskończył,aja
biegłemwśróddrzewuważając,żebyniktmnienie
dostrzegł.Ostreigłymłodychkrzewówkaleczyłymitwarz
iręce.Dopalałysięzgliszczadomówprzypastwiskach
ipolachuprawnych.Ogromnałunaznadgroduoświetlała
całąokolicę.Słychaćbyłodzikiewrzaskinapastników
ikomendynaszychwojów.Wreszcieznalazłemścieżkę
dochatywieszczaRadogosta.Widziałemwkoronach
drzew,żegwiazdyzbladłyibudziłsięnowydzień.Nagle
zobaczyłemblaskżarzącychsięwęgli.Todopalałasię
chatawieszcza.Obokniejniebyłonikogo.Byłemzupełnie
sam.Niewiedziałemcopocząć.Usiadłempoddrzewem
iprzytuliłemsiędojegopnia.Nagleuprzytomniłemsobie,
żeniejestemsam.Kniaźzostawiłtuprzecieżswojeserce.