Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nasiedzenie,atomlasnęłoipuściłowodęjakściśniętagąbka.
Uważaj,jakbędzieszwsiadał.Mokre.Skrzywiłsię.
Zbędnauwaga,bopopierwsze,zewzględunapogodęwszystko,
znimiwłącznie,byłomokretak,żebardziejsięniedało.Podrugie,
Józekuważałjużoddłuższejchwili.Przedewszystkimnakałuże,doły
izdradzieckieplątaninychaszczy,odktórychroiłosięnazaniedbanym
tereniebudowy.Nailemógł,uważnieobserwowałteżubitą,zrytą
oponamidrogędojazdowąodAndersa,choćprzytakiejpogodzie
wjechałbytupewnietylkowojskowyjeep.Darekcoprawdamówił,
żeniemastrachu,bonabudowieprawieodrokuitaknicsięnie
dzieje,awłaścicielwyjechałnarobotynazachód,aleJózkowitonie
wystarczało.Kiedyśpewniewróci,nie?Ajeślitobędzieakuratdziś?
Ponownieomiótłwzrokiemnajpierwdrogę,potemnasyptorów
iodgrodzonypłotemterenpapierni.Odwróciłsię,spojrzał
naniedokończonybudynekiwyżej,nagórującenaddachemkorony
drzewpobliskiegolasku.Westchnął,przecierającmokrątwarz,
ijeszczemocniejuświadomiłsobie,jakbardzoniechcetubyć.
Wsiadaszczynie?rzuciłzniecierpliwionyDarek.
Nieodpowiedział,alepodszedłostrożnieodstronypasażera.
Wyminąłpodrodzekilkapogiętychprętówzbrojeniowych,
wystającychzporzuconegobetonowegobloku,iprzeskoczyłnad
przegniłymipozostałościamistaregopłotu.Zjednejzdeseksterczał
zaskakującoprosty,pordzewiałygwóźdźioczamiwyobraźniJózek
widziałjuż,jakstajenatymgwoździu,atenprzebijamustopęirdza,
awrazzniątężec,wnikająwjegokomórki,przybierającpostać
wrednychludzików.Jakwtejbajce,którąkiedyśoglądał,apotem
nauczycielkapokazałaimnaprzyrodzie.Cotobyłzatytuł?A,Było
sobieżycie.
Złapałzaklamkę.Szarpnął,jednakwieleniepomogło.
PrzezoknomusiszpowiedziałDarek,wodzącrękami
pokierownicy.Wcześniejpróbowałmajstrowaćcośprzyfotelu,bynie
miećkolanpodsamąbrodą,aleodpuściłiskupiłsięnaudawaniu,
żejedzie,iwyglądaniujakniedorozwinięty.