Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Odgłosybitwy
Zamykamoczyimyślę…jutropowinnabysięzacząćszkoła
-początekrokuszkolnego,jakionbędzieinny!Pewnieranoodbędzie
sięmszaświętawkaplicynapiętrzeodpodwórka,apotemciężka
pracawśródruinizgliszcz.Otworzyłamoczyiwidzęjakiśdziwnyblask,
topalisiękościółWszystkichŚwiętychprzyplacuGrzybowskim,bardzo
bliskonas.Słychaćjakąśbitwę,granatnikidziesiątkamirwąsię
wpowietrzu.Wtemwpadazdyszany„Pestka’’-krzyczy
nasanitariuszkę,abyszybkobiegła,bo„Skowron”jestranny.Chłopaka
trzebazabraćnanoszeichoćbytuprzynieść.„Berty”ostrzeliwują
zOkęcia-jakiżtookropnyświst,pojedynczeKBsłychaćzoddali,
gdzieśwrewalka.„Krowy”,rkmy,ppance,granatniki,piaty,granaty
-ziemiadrży.„Krowy”wyjąbezwytchnienia,„Berty”niedajążyć.
Wybija2300,nasłuchuję,cosiędzieje.Chłopcyschodzązposterunków,
słyszęgłos„Zana”.Obstawialipięćdomów,następniechłopcy
ustawiająsięwszeregu,a„Zan”wymieniapseudonimy:„Hefi”,„Ślaz”,
„Madej”,sierżant„Mirek”-wszyscy.
PytamAndrzeja„Zana”,gdziewrebitwa…„Ach,toniedaleko-nasi
zdobywajądomyprzypl.Mirowskim”.
Andrzej„Zan”powiedział,żeNiemcypuścilitrzygoliaty,którenasi
zpiataunieszkodliwili.Zawołałam„Amazonkę”,któradałachłopcom
gorącejkawy,iznowunależak.Niemogłamzasnąć,choćspaćmisię
chciało;słyszałam,żewszyscyśpiąopróczwarty.Gdybynieczerwony
zegarekzfosforyzowanymicyframi,topewniebymzasnęła,aleciągle
sięnaniegogapiłam.Kiedynachwilęzamknęłamoczy,usłyszałam,
żektośrozmawia,apotemnapalcachzbliżasiędomnieinaglerobi
misięciepłoiprzyjemnie.Otwieramoczyiwidzęuśmiechającegosię
domnie„Zana”,ajajestemprzykrytabiałymkożuchemAndrzeja,
wktórymchodzinawarty.Jesttojegoulubionykożuch,dostał
goodkolegówjakodowódcasekcji„Baśka”.Zostałdowódcąsekcji,
kiedyzginął„Bronek”.PodziękowałamAndrzejowi,alejakmumogę
zabieraćkożuch,kiedyonidziespaćnatrzygodzinyiniemasięczym
przykryć.Byłzły,anawetwściekły:„Jaktymożeszmówićcoś
podobnego,jabędęspałze»Ślazem«,atymarzniesz,jesteśbardzo
lichoubrana,zresztąmysięczegośnapijemyirozgrzejemy”.Ustawili
małystolik,„Madej”przyniósłśledzie,„Zan”jakiśtrunek,a„Ślaz”
resztkichleba,japoszłampokawę.Wszystkimzrobiłosięgorąco.
PotemAndrzej„Zan”założyłminaramionatenzawielkidlamnie
kożuch.Chłopcyposzlispać,ajazostałamwsieniibyłomijużciepło,
„Dal”dałmiswojączapkępołową,dostałamteżskarpetyijakieśbuty.
„Zan”z„Mirkiem”poszlinaposterunekdobramy,tamstał
„Niszczyciel”i„Wieniawa”.Andrzej„Zan”wszedłnabarykadę
inasłuchiwał,atrzebaprzyznać,żemadobrysłuch.Naglebiegniejak
strzaładozastępcydowódcy-byłnim„Wawer”,dwudziestoośmioletni
podporucznik-iwoła:„Panieporuczniku,Niemcyszykująsiędoataku,
słychaćszczękbroni”.Niemamyzapasuamunicji,trzebabiec
popomocnaulicęWielką.„Klara”-zwracasiędomnie:„Biegnij