Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jednanocitysiącciał.Jaktosięmogłostać?Wężowcy
patrzylinasylwetkiswoichwczorajszychprzyjaciółiczuli
smródpowolipalonegomięsa.Tylezostałoztych
dzielnychwojownikówopętanychnocnymimarami.
Żołnierzenawetnasiebieniezerkali,wszyscyjakjeden
mążskupiliwzroknastosie,któryzajmowałsięcoraz
większympłomieniem.Czyichrównieżtoczeka?Tamyśl
błąkałasiępogłowiekażdemu,chociażbyliprzecież
wężami,aniemyszami.
Królwygłosiłprzemówienieobohaterstwie,dzielności
iwalecznościpoległych.Nieobwiniałnikogopozaludźmi
zeŚpiącegoMiasta.Wytłumaczyłpoddanym,cozaszło
ijakdiabłypotrafiąmanipulowaćtym,cowidzą
wężowcy.
Nakonieckazałimsięstrzecsnu.Niemoglizasnąć.Pod
żadnympozorem.
Poprzemowiewładcasampodjąłdecyzję
cododalszegodziałaniainiemiałochotyznikimsię
naradzać.Zawołałdwóchpozostałychdowódców
ioznajmiłimswojąwolę.
–Zostałynamczterydnidrogi–zaczął.–Niktnie
wytrzymatylebezsnu,adzisiejszanocpokazała,
żeznowuniedoceniliśmyprzeciwnika.Naszeszacunkowe
wyliczeniacodopotencjalnych,zadanychnamstrat
możemywięcsobiewsadzić–przyznałbezogródek.
–Wyobraźciesobie,cobysięstało,gdybywszyscyspali!
Samisiebiebyśmypowyrzynali,itowkilkagodzin.
Podjąłemdecyzję–powiedziałgłosem,którynieznosił
sprzeciwu.–Jestnastrzechirozdzielamysięnatrzy
grupy.Mamnadzieję,żeoniniesąwstaniekontrolować
snówwróżnychmiejscach,więctomożeimpopsuć
plany.Jabiorękonnicę.Dotrętamwciągudwóchdni
iodrazuzaatakuję.Topowinnosprawić,żewyjdą
namuryiniebędąnikogonękaćwsnach.Ty,Helionie,
weźmieszpoddowództwołucznikówLachesisa.
Królpodszedłdomapyiwskazałimpojedynczoich
nowądrogę.
–Udzieliciemiwsparciaodwschoduizachodu.
–Podniósłwzroknadoradców,którzywmyślachjuż