naurzeczywistnienie.Niechciałabowiem,byAla
samotniespędziławłasneurodziny.Wplanachbyły
zabawa,tańceialkohol–dużoalkoholuibyćmożecoś
jeszcze.Ktowie…
–Ktotojest?–Alaprzytrzymałaprzyjaciółkęzałokieć.
–Mielibyćsamiznajomi–dodała,zerkającniepewnie
naprzystojnegonieznajomego.
–Spokojnie,tozarazbędzieitwójznajomy.Dajmy
muszansę–toprzyjacielmojegoBruna.
–Cotyznowuwymyśliłaś?Wiesz,żenielubiętakich
niespodzianek.
–Wyluzuj,błagamcię,zróbtodlamnie.Niejesteśmy
nastypie.Totwójwieczór,tylkotwój…Zasługujesz
naszczęście,imożewreszcienadszedłtwójczas!–Gabi
wpatrywałasięwniązeszczerością.–Totylkofacet,nie
zjecię.
Kiedymężczyznazbliżyłsiędostolika,Alapoczuła
nasobiejegointensywnespojrzenie.Nielubiłaatrakcji,
którychczasemdostarczałajejprzyjaciółka.Niemiała
jednakserca,bysprawićjejprzykrość.Nieznajomy
wpatrywałsięwniąbadawczo.Początkowochciała
udusićzadowolonązsiebieGabi,tymbardziejżeten
„ktoś”wydałjejsięzadufanywsobie.
„Skądonagowytrzasnęła”?–szeptaładosiebiepod
nosem,dostrzegając,żeówprzystojniaknajzwyczajniej
wświeciesięzniejpodśmiechuje.Niezadowolonaztego,
cozobaczyła,spuściławzrok.Miaławielkąochotę
odpłacićmusięznawiązką.Kimbył?Zakogosięuważał?
Jednakniewiedziećczemu,niemogłazapanowaćnad