Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Dziśranomieliśmytrzypróbydezercjipoinformowałemgo.
Wartowysłaćwozypociała,zanimzainteresująsięnimiwilki.
Towszystko?
Czytobyłowszystko?
Nie.Byłtotylkomójostatniczynwcałymciągudziałań
dokonanychdladobranaszegoludu,wimieniuKawanaidla
udowodnieniaswojejwartości.Aterazstałemwmilczeniu,ubrudzony
krwią,iczekałem,byonwreszciewreszcie!mniedocenił.
Nieustępowałempola,żądałem,bymniezauważył.
Uważam,żetodośćimponującedodałem.Wpojedynkę
pokonałemtrzechmłodych,dobrzewyszkolonychrekrutów.Ito
wciemnościach,wnocy.Strzegłemtajemnicyzarównonaszego
położenia,jakinaszychzamiarówiwyszedłemztegobezzadrapania.
Alemogłemsięmylić.
Częstosięmyliszmruknął.Tristo,powiedzswojemusynowi,
żebysięuspokoił.
Spojrzałemnamatkę,leczonamilczała.Wiedziałem,żeKawan
mnieprowokuje,tobyłajednazjegoulubionychrozrywek,ajabyłem
bliskipołknięciahaczyka.Uratowałomniejednakzamieszanie
nakorytarzu.
Zdrogi!Rozstąpciesię!krzyknąłjakiśchłopak,wbiegając
dopomieszczenia.
Takiokrzykoznaczałjedno:ostatniezleceniezostałoukończone
iwróciłynaszewojska.
Odwróciłemsięipatrzyłem,jakAldrikijegosługusyidąwstronę
kantyny,akażdyznichciągniezasobądwiekrowy.
Kawanzaśmiałsięcicho.Odsunąłemsięnabok,ponieważmójczas
sięskończył.Aldrikmiałwszystkoto,czegopotrzebowałKawan:
szerokieramionaigiętkąwolę.