Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
topowiedz.
Oczywiście,kochanie.
RobertzwdzięcznościąpoklepałMariępodłoni.
Doskonalewiedział,żegdybytylkowyraziłtakieżyczenie,
pobiegłabynaposzukiwanieświeżychtruskawek.Było
wtymcośpocieszającegojakaśrekompensata
zatewszystkiechwile,gdywydawałomusię,żeMaria
wolałabydzielićswojeżyciezkimśinnym.Czasemmiał
nawetochotęzażyczyćsobieczegośniemożliwegotylko
poto,byzobaczyć,jakszybkojegożonatozorganizuje.
Jednakzakażdymrazemrezygnował,bypoczućsię
zesobąjeszczelepiejRobertPierwszyŁaskawy.
Mariamiałaprawdziweszczęście,żestarającsię
odczytaćkażdykaprysikażdepragnienieztwarzymęża,
niebyławstaniezgadnąćjegomyśli.Poznawszychoć
jedną,pewniepobiegłabyjaknajdalej,bynajmniejnie
poto,bydostarczyćukochanemuulubionychowoców.
Tkwiącwbłogiejnieświadomości,całyczaswahałasię,
czypowiedziećRobertowi,żenadeszłaWigilia.Doskonale
pamiętała,jaktużpowyjeździeSarynarzekał:
Chybaniedożyjęświąt...
Zakażdymrazem,gdynachodziłaochota
naskładanieświątecznychżyczeń,zanuceniekolędyczy
zaproponowaniewspólnegoseansufilmu
Kevinsam
wdomu
,wostatniejchwiligryzłasięwjęzyk.CoRobert
miałbyztychświąt?Nieskosztowałbyżadnegozjej
popisowychdań,niecieszyłbysięwymianążyczeńnad
przełamanymopłatkiem(boczegomogłażyczyć
człowiekowistojącemunadgrobem...?),aświadomość,
żeSaraodtrzechdninieodbierałatelefonówaninawet
nieodpisywałanawiadomości,napewnozłamałaby
muserce.