Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
urodziło,byłoumiejętnieprzetwarzaneiprzechowywane
wpiwniczce,wspiżarcelubzimowąporązakopcowane
wziemi.
SobieteżMariannaprzypisywałazasługę,jaką
niewątpliwiebyłoumieszczeniesynawszkołachoraz
zgromadzeniestosownegoposagudlacórki.Zmęczona
całodziennąkrzątaninąwokółtysiącadrobnychspraw,
marzyłaprzedsnemobogatymiutytułowanymzięciu,
noiobowiązkowoodobrzeurodzonej,pięknejiposłusznej
żoniedlaukochanegosyna.Ztymżeoilemogłasobie
wyobrazićtegożzięcia,otylezsynowąszłodośćopornie.
Wkażdymrazieżadnazokolicznychpanienniezyskała
jejprzychylności.Liczyła,żeAntoniznajdziewmieście
kobietęswegożycia,najlepiejutytułowaną,możenawet
zagranicznąksiężniczkę.Potemnaturalnieprzywiezie
domatki,przedstawiiposłuchajejrady,jeżeli
dziewczęokażesięsłabegosortu.Ajużnaczymjak
naczym,alenakobietachMariannasięznała.
Uspokojonamyślą,zasypiałasnem,jakimzasypiają
ludziemającypoczuciedobrzespełnionegoobowiązku.
Długojednakniebyłojejdanepospaćwwietrzną,
mokrągrudniowąnoc,kiedywydawałobysię,żenicnie
zakłócisnudomownikówsytychorazutrudzonych
podojadaniubożonarodzeniowychprzysmaków,dotego
kołysanychszumemwiatruideszczu,miarowo
uderzającegowdrewnianedeszczułkidachowegogontu.
Najpierwdałosięsłyszećmlaskaniekońskichkopyt
wgruncierozmiękłymodroztopóworazopadówdeszczu
iśniegu,trwającychnieustannieodtygodnia.Niemal
natychmiastzawtórowałomuujadaniepsówmyśliwskich
Wincentegoirżeniekonia,cozmusiłoMariannęPodolską
dowygrzebaniasięspodnagrzanejpierzyny.Choć
wkominkuwciążjeszczeżarzyłysiękawałydrewna,