poszlirazemdosklepuserowarskiego,nazamknięteMercatiGenerali.
Wokółzebrałosięmnóstwoludzi;Niemcychodzilitamizpowrotem
istrzelaliwpowietrze.Alenajbardziejuciążliwibylifunkcjonariusze
zAPAIitogłównieoniuniemożliwialiwejście.Tłumwciążsię
rozrastał,napierałnabramy,ujadał,jazgotałizłorzeczył.Wobec
szturmunawetskurwielezAPAIodpuścili.Ulicewokółtargowiska
pociemniałyodchmaryludzi,podczasgdyzaogrodzeniempod
wszechogarniającymsłońcempanowałycmentarnepustki,alegdy
tylkootwartobramy,terenzapełniłsięwmgnieniuoka.
NaMercatiGeneraliniebyłonic,choćbyjednegokapuścianego
głąba.Tłumrzuciłsię,byprzetrząsaćmagazyny,budy,stragany,nikt
niechciałzostaćzpustymirękami.Wkońcugrupamłodych
chłopakównatknęłasięnapiwnicę,którawyglądałanapełną:przez
kratywidaćbyłooponysamochodoweirowerowe,ceraty,plandeki,
anapółkachsery.Wieśćszybkosięrozniosła:pięćsetczysześćset
osóbnatarłowśladzanimi.Wyważonodrzwiiludziewlalisię
dośrodka,depczącposobienawzajem.BylitamteżLoczek
iMarcello.Tłumwciągnąłichprzezdrzwi,niemalniedotykali
stopamiziemi.Wdółprowadziłyspiralneschody:tłuszczanapierała
ztyłu,kobietykrzyczały,niemogącprawiezaczerpnąćtchu.
Naschodachroiłosięodludzi.Naglecienkażelaznabarierkapękła,
ajednazkobietspadłazkrzykiemwdółiuderzyłapotylicąostopień.
Cizzewnątrznadalnapierali.
–Nieżyje–zawołałjakiśmężczyznazgłębipiwnicy.
–Nieżyje–wrzeszczałyprzerażonekobiety;niemożnabyłopójść
dalejaniwyjść.
Marcellonadalbrnąłwdół.Nakońcuschodówprzeskoczyłtrupa,
poczymrzuciłsiędopiwnicyinapełniłtorbęoponami,innichłopcy
teżbralicopopadło.Loczekzniknął,możewróciłnazewnątrz.Tłum
sięrozproszył.Marcelloznówprzeskoczyłprzezciałokobiety
ipobiegłdodomu.