Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2
P
rzypięłamrowerdostojakaprzedbiblioteką.
Dochodziładwudziesta,leczsłońcenieskryłosięjeszczewmorzu
szarychchmur.Szkodatylko,żemżawkawciążnieustępowała.
Zaczęłamschodzićwdółścieżkąciągnącąsięstąddojeziora.
Nagłowęnaciągnęłamkaptur.
Wyprostowałamwłosy,któreterazsięgałymidopasa.Trwało
tocałewieki,aleefektzdecydowaniebyłtegowart.Makijaż
odpuściłam,boprawdopodobniewyglądałabymjakklaun.Użyłam
tylkotuszudorzęsibłyszczyka,atoitakznaczniewięcejniż
zazwyczaj.
Dotarłamterazdościeżkiprowadzącejdopolnejdróżkiwiodącej
nadjezioro.Iwtedyzdrugiegojejkońcaruszyłbiegiemjakiśchłopak.
Niesamowicieprzystojnychłopak.Niepatrzyłpodnogi,ponieważ
oczyutkwił…wemnie.Chwila.ToCaleb.Znowu?
Stanąłprzedemnąiuśmiechnąłsię.Wow,miałnaprawdęfajny,
perłowobiałyuśmiech.
Cześć!rzucił.
Hejodpowiedziałam,starającsięniemarszczyćbrwi.
Wszystkowporządku?
Skądonsiętuwziął?
Tak.Przepraszam,widziałemcięstamtąd.Podrapałsiępokarku,
jakgdybyrozmowazemnąsprawiała,żestawałsięnerwowy.No
idzisiajrano.Idziesznadjezioro?
Pamiętamniezkawiarni!
Takibyłplan.Mogęciwczymśpomóc?zapytałam,próbując
nadaćgłosowichłodnebrzmienie,jakbynaniczymminiezależało.
Wśrodkunatomiastmójżołądekfikałkoziołki.