Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
uczulonanatytoń.Wepchnęłampudłozeswetramipod
łóżko,zamknęłamwalizkiiwyciągnęłamjedosalonu.
Drzwimieszkaniabyłyotwartenaoścież,
aklimatyzowanepowietrzemieszałosięzciepłym
powietrzemnocy,wktórymprzedchwiląmójojciecpalił
papierosa.Onsamstałprzybiurkumamyiznowu
marszczyłnos,czytającjejlistpożegnalny.
Jestemgotowa.Zostawiłammujednąwalizkę
ipociągnęłamdrugąnazewnątrzznadzieją,żeoderwie
sięodtego,cowłaśnierobił.Wyszedłzamną,więc
zamknęłamdrzwiiprzekręciłamklucz.Kiedysię
odwróciłam,tatawyciągnąłdomnieotwartądłoń.
Spojrzałamnaniegozaskoczona.
Klucz?Dlaczego?
Bojesteśnastolatkąwyjaśnił.Ajajestemtwoim
ojcem.
Niepodobałamisięanistanowczośćtegostwierdzenia,
anizałożenie,żejestemnieodpowiedzialnymdzieckiem,
któremuniemożnapowierzyćkluczadopustego
mieszkania.Jednakżewgłębisercabyłamwdzięczna
taciezato,żeprzejąłkontrolę.Zdjęłamkluczzkółka
ipodałammu,aleniezauważyłtego,ponieważ
wpatrywałsięwekrankomórki.
Tato.
Schowałkluczdokieszeni,aletrzymałdalejtelefon,
ciągnącmojąwalizkędootwartegobagażnika
mercedesa.Wrzuciłobiewalizkidośrodka,zatrzasnął
klapęiotworzyłdrzwikierowcy.Machnąłrękąwkierunku
garbusa.
Zabierzeszswójsamochód,tak?Spotkamysię
wdomu.
Wdomu.Miałnamyślidomprzyplaży,wktórymnie
byłam,odkiedymamaijagoopuściłyśmy.Moirodzice
mieliprzyznaneprawodowspólnejopiekinademną,ale
uznałam,żedostatecznieczęstowidujęsięztatą
wpracy.PozatymAshleytriumfalnieostrzegłamnie,
żenawetgdybymchciaławpaśćzwizytą,domjest
wstaniechaosu,ponieważzleciłaprzebudowaniekuchni.
Niechciałamodrazujechaćtamzatatą.Wyobraziłam