Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Takwłaśniebyło.
–Wiwan!–zawołałpochwili.
Uzdrowicielobejrzałsię.
Wicekrólzaczekałchwilęwmilczeniu,obserwującjegoza-
chowanie.Niewidziałlękuwjegooczach,mimoże,czegobył
pewny,młodymężczyznazdawałsobiesprawęztego,cogo
wkrótcespotka.
–Totwojaostatecznadecyzja?–zapytał.–Maszprzecież
wybór.Szkodamarnowaćtakwielkitalent!Dobrzewiesz,że
NadwornyMedykwniczymciniedorównuje.Zastanówsię!
Życiewsłużbieumnieczyśmierć?
Wiwanodwróciłwzrok.Kątemokaspostrzegł,żekilku
najbliższychstrażnikówspoglądananiegozrosnącąnadzie-
ją,liczącnato,żezmienijednakzdanie.Bylibygłupcami,
gdybywczasieszalejącejwokółzarazymyśleliinaczej.
Onjednakmusiałzawieśćichnadzieje.
WżałobnymmilczeniużołnierzezabraliWiwanazkwatery
straży.Tymrazemwykonanierozkazunieprzyszłoimłatwo.
Wiedzieli,żepomagajązabićczłowieka,któregouzdrowicielska
mociwielkiesercebyłyjużniemallegendą.Jegodłoniemogły
byćwprzyszłościpotrzebneichrodzinomiimsamym.Zabrak
posłuszeństwajednakbliscymogliwrazznimizapłacićżyciem.
Niemieliwyboru.
Wiwanniestawiałoporu.Kiedybramymuruotaczają-
cegozamekzaczęłysięotwierać,ogarnąłgoniemającynic
wspólnegoztemperaturąotoczeniachłód.Strachirozpacz
zwyklebyłyjegoźródłemiterazścisnęłyjegoserceżelazną
obręczą.Chcianogowypchnąćnazewnątrz,możewten
sposóbdającupustnarastającejfrustracji,leczjednojego
8