Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
papierów,aunaspapieryważniejszeniżwoda.Bezwody
przeżyjeszdzieńczydwa,beznichnieistniejesz.
DojeżdżamydoWadiHalfa.Odrazuwidać,żetonie
egipskie,asudańskiemiasto.Domyniskie,zmułowej
cegływysuszonejnasłońcu.Zniebalejesiężar.Wciągu
dniamiastojestpuste,alewieczoremożywa.Życietoczy
sięwkilkunastubarach.Naekranachtelewizorówmecze
piłkarskielubfilmyzBollywood.Niktnieje,wszyscypiją
słodką,miętowąherbatę.Piwaniema,nawet
bezalkoholowego.Obowiązujeprawoszariatu,zero
alkoholu.Zaposiadaniebutelkigroziwięzienie.
Kilkamiesięcypóźniejlądujemynalotnisku
wChartumie.Wcześniejprzezokienkosamolotu
zobaczyłemmorzeświateł.Nibyzawszetakjest,gdy
lądujesięnocąwwielkiejaglomeracji.Aletuświatła
inne.Wszystkieżółtegokoloru,niemabiałych,
niebieskich,zielonych,czerwonych.Tylkożółte.
Wszystkiejakbynajednympoziomie,niewyżej,nieniżej.
Wszystkiewjednakowychodstępach.Nigdzienie
widziałemtakjednorodnegomorzaświateł.
Naulicysucheciepłouderzawtwarz.Tłum
taksówkarzy,naganiaczy,samozwańczychprzewodników
czekapodlotniskiem.Każdycośproponuje,każdy
manajlepsząofertę.
Zzaszybsamochoduniewidaćmorzaświateł.
Tuiówdziebłyśnieprzydrodzebarlubstacjabenzynowa.
Domypodobne,oblepionepiaskiempustyni.Boczne
uliczkitodroginapiasku.Wszędziepiach.Iwszędzie
jednakowo,przejeżdżaszkilometr,nicsięniezmienia.
Tesamedomy,bary,ulice.Jakbyzesztancy.Ciemno.
Hotel„Regency”jestwysoki,brudny,wokółpełno
śmieci.Naprzeciwwejściadwiekobietyzdziećmi
rozkładająkawałkitekturynapiasku.Podnogamimają
śmietnisko,zagłowamiteż.Toichsypialniatejnocy.
Następnegoranka,gdyspoglądamzokna,widzęje,jak
zabierajątekturyiruszająwdrogę.Możedwieulicedalej,
botamwięcejludziiktośrzucigrosz?Możejeszczedalej?
Niemuszątuwrócićnanoc,swojetekturymogąrozłożyć
gdziekolwiek,ulicecałejaglomeracjitoichdom.Mogą