Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wielkiescenyinapełniałakasębulwarowegoteatru,któregobyłagwiazdą,niegrywałajużklasyków;daremniemśledziłafisze;zawsze
oznajmiałysztukizupełnienowe,fabrykowanespecjalniedlaBermyprzezwziętychautorów.Naraz,jednegorana,szukającnasłupie
zafiszami„popołudniówek”naświątecznytydzień,ujrzałempierwszyraz–nazakończeniespektaklu,pojakiejśbłahej(jaksądziłem)
sztuczce,którejtytułwydałmisięmętny,ponieważpersonifikowałtreśćnieznanejmiakcji–dwaakty
Fedry
zpaniąBerma,wdalszych
zaśpopołudniowychspektaklach
Półświatek
,
KaprysyMarianny
,tytuły,które,jak
Fedra
,byłydlamnieprzejrzyste,napełnionesamą
jasnością,takdobrzeowedziełabyłymiznane,rozświeconedogłębiuśmiechemsztuki.Tytułytepomnażałymidostojeństwosamej
Bermy,kiedymwyczytałobokprogramuwdzienniku,żetoonazapragnęłapokazaćsięnanowopublicznościwparudawnychkreacjach.
Zatemartystkawiedziała,żeniektórerolemająwartośćtrwalsząniżmomentichpremierylubsukceswznowienia;uważałajewswojej
interpretacjizaarcydziełamuzealne,warte,abyjenanowoukazaćoczompokolenia,którejąwnichpodziwiało,lubtego,którejejwnich
niezna.
Kładąctaknaafiszu,pośródsztukprzeznaczonychjedynienawypełnieniewieczoru,„
Fedra
”,którejtytuł,niedłuższyodtamtych
tytułów,wydrukowanotakimisamymiczcionkami,Bermaczyniłajakgdybygestgospodynidomu,gdy,przedstawiającnasgościom
wchwilisiadaniadostołu,wymieniapośródobojętnychnazwisk,niezmieniająctonu:„PanAnatolFrance”.
Lekarz,którymniemiałwswojejopiece–tensam,którymizabroniłwszelkichpodróży–odradzałrodzicomdlamnieteatr;wróciłbym
(powiadał)zteatruchory,możenadługo,iwsumieprzyniosłobymitowięcejcierpieńniżprzyjemności.Taobawamogłabymnie
powstrzymać,gdybyto,czegomoczekiwałpotakimwidowisku,byłotylkoprzyjemnością,którąsumapóźniejszegocierpieniamoże
sprowadzićdozera.Aleto,czegomżądałodtegowidowiska–taksamojakodwymarzonejpodróżydoBalbeclubdoWenecji–było
zupełnieczymśinnymniżprzyjemnością;spodziewałemsiępotymprawdnależącychdoświatarealniejszegoniżów,wktórymżyłem;
prawd,których,skorojerazposiędę,niemogłybymiwydrzećbłahe–choćbynawetbolesnedlamegociała–wypadkimojejczczej
egzystencji.Conajwyżej,przyjemność,jakiejkosztowałbymwteatrze,wydawałamisiępotrzebnąmożeformądoznaniatychprawd;
towystarczało,abympragnął,byprzepowiedzianecierpieniazaczęłysięażpospektaklu,niepsująciniefałszująctejprzyjemności.
Błagałemrodziców,którzyodczasuwizytylekarzaniechcielimipozwolićiśćna
Fedrę
.Powtarzałemsobiebezkońcatyradę:„Mówią,
żenasopuszczaszwnajbliższejgodzinie”,próbującwszelkichintonacji,jakiemożnabywniąwłożyć,iżbymmógłlepiejzmierzyć
niespodziankęakcentu,jakiznajdziedlaniejBerma.BoskiePiękno,ukrytejak
sanctissimum
podzasłoną,któramijekryłaipoprzezktórą
użyczałemmucochwilęnowejpostaci,wduchusłówBergotte’a–wplakietceodnalezionejprzezGilbertę–wciążpowracającychwmojej
myśli:„uplastycznionaszlachetność,chrześcijańskawłosiennica,jansenistycznabladość,księżnaTrezenyideCleves,miceńskidramat,
delfickisymbol,mitsłoneczny”–boskiePiękno,któremiałamiodsłonićgraBermy,królowałodnieminocąnawciążoświeconymołtarzu,
wgłębimojejduszy,woczekiwaniu,ażwyrokmoichsurowychilekkomyślnychrodzicóworzeknie,
czy
duszataposiądzie–itonazawsze
–doskonałościBóstwaodsłonionegowtymsamymmiejscu,wktórymwznosiłsięjegoniewidzialnykształt.
Izoczymawlepionymiwniepojętyobrazwalczyłemodranadowieczoraprzeciwzaporom,jakiestawiałamirodzina.Alekiedyzapory
runęły,kiedymatka–mimożeprzedstawieniewypadałowłaśniewdniukomisji,poktórejojciecmiałprzyprowadzićnaobiadpana
deNorpois–powiedziałami:„Nocóż,niechcemyciędręczyć;skorosądzisz,żecitosprawitakąprzyjemność,tojużidź”;kiedyteatr,
dotądzabroniony,zależałtylkoodemnie,wówczas,porazpierwszyniepochłoniętyjużtym,abyówteatrprzestałbyćniemożliwością,
pytałemsamsiebie,czyonjestupragniony,czyinneracjeniżzakazrodzicówniepowinnybymikazaćsięgowyrzec.
Popierwsze,przezkontrastdonienawistnegookrucieństwa,zgodarodzicówzrodziławemnietakądlanichczułość,żemyśloich
przykrościsprawiałabólmniesamemu.Celemżyciawydałamisięjużnieprawda,aleczułość;wartośćjegomierzyłemjedynietym,czy
rodzicebędąszczęśliwi.„Wolałbymraczejnieiść,gdybyciętomiałozmartwić”–rzekłemdomatki,która,przeciwnie,starałasięoddalić
odemnietęmyśl,iżmogłabybyćztegopowodusmutna:tamyśl–powiadała–zepsułabymiprzyjemność,jakiejmiałemkosztować
na
Fedrze
idlaktórejionasama,iojcieccofnęlizakaz.Alewówczasówjakgdybyobowiązekdoznaniaprzyjemnościwydałmisiębardzo
ciężki.Przytym,gdybymwróciłchory,czywyzdrowiejędośćszybko,abymóciśćnaPolaElizejskiepoferiach,skorotylkozacznietam
chodzićGilberta?
Zwszystkimitymiracjamizestawiałem–abyrozstrzygnąć,comaprzeważyć–niewidzialnąpodswymizasłonamimyślodoskonałości
Bermy.Najednąszalękładłemmyśl,żemamajestsmutna,ryzyko,żeniebędęmógłiśćnaPolaElizejskie,nadrugą–„jansenistyczną
bladość,mitsłoneczny”;alenawettesłowamętniaływkońcuwmoimumyśle,niemówiłymijużnic,traciływszelkiciężargatunkowy;
stopniowowahaniamojestawałysiętakbolesne,żegdybymsięterazzdecydowałnateatr,tojużtylkodlatego,abyjezakończyć
iuwolnićsięodnichraznazawsze.Uczyniłbymtopoto,abyskrócićswojecierpienia,niezaśwnadzieiintelektualnejkorzyścianipod
urokiemdoskonałości;dałbymsiępoprowadzićniekuMądrejBogini,alekunieubłaganemuBóstwubeztwarzyinazwy,któreznienacka
wstawionopodzasłonąwjejmiejsce.
Alenaglewszystkosięodmieniło;mojepragnienieujrzeniaBermyotrzymałonowąpodnietę,którapozwoliłaminiecierpliwieiradośnie
oczekiwaćteatru.Wybrawszysięnaswojącodzienną,aodniedawnatakokrutnąstacjęsłupnikapodkolumnązafiszami,ujrzałemmokry
jeszcze,szczegółowyafisz
Fedry
,któryprzylepionoporazpierwszy.Prawdęmówiąc,resztaobsadynieprzyniosłanowegouroku,który
bymógłmniezdecydować.Alewidoktendawałjednemuzcelów,międzyktórymiwahałosięmojeniezdecydowanie,kształtbardziej
konkretny:dataafiszaoznaczałaniedzień,wktórymgoczytałem,aleów,wktórymmiałosięodbyćprzedstawienie,godzinępodniesienia
kurtyny;byłototakbliskie,takrealne,żepodskoczyłemzradościprzedsłupemnamyśl,żeowegodnia,dokładnieotejsamejgodzinie,
siedzącnaswoimmiejscu,będęsięgotowałujrzećBermę.Izobawy,żerodzicemogąjużniedostaćdobrychmiejscdlababkiidlamnie,
pobiegłempędemdodomu,smaganymagicznymisłowy,którezastąpiływmojejmyśli„jansenistycznąbladość”i„mitsłoneczny”:„Przed
zajęciemmiejscwkrzesłachpanieobowiązanesązdjąćkapelusze”i„Punktualnieogodziniedrugiejdrzwibędązamknięte”.
Niestety!tenpierwszyporanekstałsięwielkimzawodem.Ojcieczaproponował,żeudającsięnakomisję,odwieziebabkęimnie
doteatru.Wychodząc,rzekłdomatki:
–Postarajsię,żebybyłdobryobiad;pamiętasz,żemamprzyprowadzićpanadeNorpois?
Matkaniezapomniała.IodpoprzedniegodniaFranciszka,szczęśliwa,żemożesięoddawaćsztucekuchennej,doktórejmiała
niewątpliwytalent,podnieconazresztązapowiedziąnowegogościa,wiedząc,żebędziemusiałaprzyrządzićwedlejejtylkowiadomej
recepty„sztukamięswauszpiku”,żyławgorączcetworzenia;żezaśprzywiązywałaogromnąwagędojakościproduktówmających
wchodzićwskładjejdzieła,udałasięsamadoHal,abywybraćnajpiękniejszepłatyrumsztyku,nogiwołowe,nóżkicielęce,nibyMichał
AniołspędzającyosiemmiesięcywgórachCarrary,abywybraćnajdoskonalszezłomymarmurunapomnikJuliuszaII.Wtewstępne
przygotowaniawkładałaFranciszkatyleżaru,żemama,widzącjejrozpłomienionątwarz,obawiałasię,abystarasłużącanierozchorowała
sięzprzemęczenia,jaktwórcagrobowcaMedyceuszówwłomachPietrasanta.IjużpoprzedniegodniaFranciszkaposłałaszynkę,którą
nazywała„nefjorską”,osłonionąmiękiszemchlebanibyróżowymarmur,abyjąupiecupiekarza.Niewątpliwiezapierwszymrazem,kiedy
usłyszałaoszynce„yorskiej”,Franciszka,uważającjęzykzamniejbogaty,niżjestonwistocie,iswojewłasneuszyzaniedośćpewne,nie
uwierzyławtęrozrzutnośćsłownikaiwto,abymógłistniećzarazemiYork,iNewYork;sądziłatedy,żesięprzesłyszałaiżechodzi
poprostuosłowoznanejejwprzódy.Toteżodowegoczasuprzedsłowem„York”zjawiałosięwjejuszachlubprzedjejoczami–kiedy
czytałaanons–przydatek„New”,którywymawiała„Nef”.Iznajlepsząwiarąmówiładoposługaczki:„Idź,przynieśmiszynkęodOlidy.
Panimówiłakoniecznie,żebybyła«nefjorska»”.
Tegodnia,oileFranciszkaoddychałapłomiennąpewnościątwórców,moimudziałembyłokrutnyniepokójposzukiwaczy.Bez
wątpienia,dopókimnieusłyszałBermy,doznawałemprzyjemności.Doznawałemjejnaskwerkuprzedteatrem,gdziewdwiegodziny
późniejnagiekasztanymiałysięlśnićmetalicznymblaskiem,gdypłomykigazuoświetląszczegółowoichgałęzie,iwobliczukontrolerów,
którychwybór,awans,loszależałodwielkiejartystki:onasamadzierżyławładzęwzarządzieteatru,naktóregoczeleprzesuwalisię
kolejnoznikomiiczystonominalnidyrektorzy.Kontrolerzyodebralibilety,niepatrzącnanas,przejęcimyślą,czywszystkiezleceniaich
paniwiernieprzekazanonowemupersonelowi;czydobrzezrozumiano,żeklakanigdyniemaoklaskiwaćjejsamej;żeoknamająbyć
otwarte,pókijejniemanascenie,anajmniejszedrzwizamkniętepotem;żegarnekzgorącąwodąmastaćukrytywjejpobliżu,dla
oczyszczeniapowietrzazkurzu.Iwistocie,zachwilępowózBermy,zaprzężonywdwadługogrzywekonie,zatrzymasięprzedteatrem,
onawysiądziezakutanawfutraiodpowiadającznudzonymgestemnaukłony,poślektórąśzpokojówek,abysięupewniła,czy
zarezerwowanolożędlaprzyjaciół,abysprawdziłatemperaturęsali,klasępubliczności,zachowanieodźwiernych.Teatripublicznośćtobył
dlaBermyjedyniedrugi,bardziejzewnętrznykostium,wktórywchodziła;atmosferazaśsalibyłalepszymlubgorszymprzewodnikiemjej
talentu.
Byłemszczęśliwyrównieżnasamejwidowni.Odczasujakwiedziałem–nawspaktemu,cosobiedługowyobrażałymojedziecięce
urojenia–żejesttylkojednascenadlawszystkich,myślałem,żeprzezgłowyinnychwidzówmusibyćrównietrudnowidzieć,cokiedysię
jestwtłumie;otóżprzekonałemsię,iżprzeciwnie,dziękiurządzeniu,którejestsymbolemwszelkiejpercepcji,każdyczujesięniby
wcentrumwidowni.Tomiwytłumaczyło,iżraz,kiedyposłanoFranciszkęnajakiśmelodramatnagalerię,upewniałazapowrotem,