Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁII
Tomabyćpięknypiknik.ElizabethroztaczałaprzedLucywizję
przyjęciarocznicowego.Myślę,żepostawimystołyprzedkościołem.
Każdyprzygotujeto,conajlepiejmuwychodzi.Przydałabysięjakaś
muzyka…Rachelagranaskrzypcach,więcpoprosimyowystęp.
Noipastormapianinoprzypomniałasobie.Chociażztego,
cowiem,bardziejdlaozdoby.Trzebasięzorientować,ktojeszcze
muzykuje.
PonoćBennettowiebardzomuzykalni.Ludziegadali,
żewwolnychchwilachprzygrywająsobienafujarkachszybko
zareagowałaLucy.
Bennettowie?zdziwiłasięElizabeth,zaskoczona,służącazna
nazwiskonowychrobotników.Mówiszotychbraciach,których
zatrudniliśmywtartaku?
Tak,proszępaniprzyznaładziewczyna,czerwieniącsię
zzakłopotania.Dokładnieonich.
Lucy,tydobrzeznasztychBennettów?Elizabethpopatrzyła
uważnienasłużącą.Zastanowiłoją,skąddziewczynawiedziała
oumiejętnościachgburowatychmężczyzn.
Skądże.Tylecozwidzenia.Lucypotrząsnęłaprzeczącogłową.
Mówiętylkoto,coludziegadają…
Umknęławzrokiemwbok,dającElizabethpowóddodalszych
podejrzeń.Dotejporymłodasłużącanieinteresowałasiępracującymi
wokolicymężczyznami.BezgranicznieoddanaopiecenadKyle’em
iciągleżyjącawspomnieniamiozmarłymmężu,zupełnienie
zawracałasobiegłowyżadnymimiłostkami.Czyżbyjednakktóryś
ztychciemnowłosychmężczyznooliwkowejskórzeiposępnym
spojrzeniuskradłserceLucy?Elizabethpostanowiłabliżejprzyjrzeć
siętejsprawie,alenarazie,niechcącwpędzaćsłużącej
wzakłopotanie,zdecydowałasięniedrążyćtematu.
Zastanawiamsięnadprzygotowaniemmowyinauguracyjnej
nafestyn.Chybawarto,abyzałożycielwygłosiłkilkasłów.Tylkonie
wiem,czyudamisięprzekonaćRoderickadowystępuprzedtakliczną
publicznością.
TumożebyćproblemprzyznałaLucy.PanRobillardunika
tłumów.Aniemyślałapani,abysamejprzemówićdomieszkańców?