Содержание книги
перейти к управлению читателемперейти к навигацииперейти к деталям бронированияперейти к остановкам
4
KATARZYNACYTLAU
niecofnąłsię,tylkozuwagąwpatrywałwintensywniebrązowe
oczydziecka.Dziewczynkapatrzyłananiegozzainteresowaniem,
awreszcieuśmiechnęłasięszeroko,machającprzytymniecierpli-
wieswąmałąpiąstką.Tajemniczapostaćzmarszczyłabrwiios-
trożniewyciągnęłarękęwstronęmałejistotki,któratakwdzięcznie
siędoniegouśmiechała.Mężczyznadotknąłjejdrobnejdłoni
bardzodelikatnieiwtymmomenciepoczułcośdziwnego,jakby
tamaładziewczynkausilniepróbowałamucośprzekazać,coś
powiedzieć,awjejoczachujrzałjasnyblask.Odpowiedziałjej
uśmiechemiwtejjednejchwilijegotwarzniebyłajużstraszna,
możnabynawetrzec,żeprzeztenułameksekundystałasięprawie
przyjazna.
–Kimjesteś?–Rozległsięcichyszept.
Mężczyznapuściłdłońdziewczynki,ajegotwarznapowrót
stałasięzimnajakprzedtem.Wyprostowałsięispojrzałwstronę,z
którejpadłopytanie.Młodadziewczynaojasnychwłosachsiedzi-
ałanałóżkuipatrzyłananiegozniepokojem.Wpokojubyłociem-
no,aleonwidziałjąbardzowyraźnie.Zawszewysokosobiecenił
tęniezwykłąumiejętność.Ludzietegoniepotrafili,bylitakbez-
nadziejnienieporadniisłabi.Wystarczyłopozbawićichświatła,a
onistawalisięzagubieniibezbronni.Tacyżałośni...Zupełniejakta
dziewczyna,któraznajdowałasięteraztużprzednim.
Uczyniłkilkakrokówwjejstronę.Przezmałeokienkodo
pokojuwpadałomdłeświatłoksiężyca,któreoświetlałoteraztwarz
nocnegogościa.Saraskuliłasięodrobinę,aleprzytymodważnie
patrzyławjegozieloneoczy.
–Kimjesteś?–powtórzyła.
Mężczyznaprzekrzywiłlekkogłowę,przyglądającjejsiękry-
tycznie.Uśmiechałsięprzytymwtakisposób,żeażciarkiprze-
chodziłyjejpoplecach.