Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wcień...alesłyszałjejgłos...szczękdrzwi...krokinaposadzce
przedsionka...głuchytupotkoninaasfalciepodjazdu...śliskiszmer
odjeżdżającegopowozu...
–Ktotuwyjeżdżał?–zapytałpochwiliodźwiernego.
–MissDaisy!
Jużnicnieodrzekł,bomusięzdałonaraz,żegoogarnęła
ciężka,niezwalczonasenność.Powróciłnapierwszepiętroima-
chinalnieodnalazłswojemieszkanie;długokrążyłponim,roztrą-
cającsięosprzętyimeble;długobłądziłpoomacku,niewiedząc,
copocząć,cosięznimstało,gdziejest!
Padłnajakieśkrzesłoipozostałnieruchomy,zesztywniały
zprzerażenia,otoznowuujrzałjeobiedwierazem...tamtą,śpiącą
nasofie,itęschodzącąposchodach...
Jakimśostatnimodruchemświadomościroznieciłświatłoiza-
dzwonił.
Weszłapokojówka.
–CzymissDaisyjużpowróciła?–zapytałpodługimmilczeniu,
przytomniejączupełnie.
–Missdopieroprzedchwiląwyjechała.
–Aleczydawnowróciłaprzedwyjazdem?
–Niewychodziłanigdzie,położyłasięozmrokuispała,obu-
dziłamjąniedawnosama.
–Spałainiewychodziłanigdzie...nigdzie?...
–Tak,zpewnością...
–ByłanadrugimpiętrzeuMrJoe.
–Nie,zapewniampana,żeniewychodziła.
–Nieprawda!–krzyknąłwnagłejpasji.
–Ależzpewnością...zpewnością...–szeptałazdumiona,co-
fającsięprzedjegobłędnymwzrokiemitwarzązmienioną.
–Muszębyćchoryinajwidoczniejmamgorączkę–powiedział
głośno,oglądającsiępodejrzliwiepomieszkaniu–niebyłojednak
nikogo,służącauciekła,wszystkiedrzwistałyotwarte.
Wewszystkichpokojachpłonęłyjasnoświatła,stałymeblewsu-
rowych,ciężkichzarysach,błyszczałyzwierciadłajakoczypromie-
nisteipuste,kwiatywwazonachbarwiłysięcicho,ciężkieportiery
przysłaniałyokna,aześcianciemnychwyzierałokilkaposępnych
portretów.
Wszystkotoznał,poznawał,pamiętał,czuł,żejestusiebie,
wswoimmieszkaniu,ajednak...jednak...poprzeztesprzętyiścia-
16