Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
znużenijużbyliśmyprzedłużającymsięchłodem
iotaczającąnasszarością.Zutęsknieniemwyczekiwałam
marcaiwypatrywałamkrokusównatrawnikach.Nie
przejmującsięwiatremideszczem,bydaćoczom
odpocząćodmonitora,wybierałamsięnaspacery
wposzukiwaniuzwiastunówmojejukochanejporyroku.
WielkanoczdawałasięchłodniejszaodostatniegoBożego
Narodzenia.
Astrologicznawiosnanastała,następnieprzyszedł
kwiecień,lecznicwotoczeniunatoniewskazywało.
Podczasostatniejprzechadzki,naktórącudem
namówiłamAnkę,przemarzłyśmynakość,więcdziś
zaprosiłamprzyjaciółdosiebie.
Odranadeszczzacinałwszyby,aciemnoszarechmury
kłębiłysięnaniebieponadmiastem.Corazmocniej
tęskniłamzaożywczązieleniąienergiąpłynącą
zodradzającejsiędożyciaprzyrody.Pragnęłamzmiany.
Brakowałomitylkokatalizatora.
Cichestuknięcieczajnikaoderwałomnieodpotoku
rozważań.Zalałamkopczykiliści,znajdującesięnadnie
dwóchfiliżanek.
„Wsamąporę”pomyślałam,gdyzarazpotym
usłyszałamtrzaśnięciedrzwiami,ajużpochwiliAnka
rozsiadałasięnamojejkanapie.
PowiedziałaśTeresce?wypaliłanadzieńdobry.
Konkretnanaturaniepozwalałajejtracićczasu
napowitaniaigadkiszmatki.Przezwszystkielatanaszej
znajomościnietraciłarównieżwiarywemnie,nawet,
amożezwłaszcza,wmoichtymczasowychfazach
letargu.Mójorganizmjakonajskuteczniejsząmetodę
przetrwaniastresującychsytuacjiuważałwycofanie,
spowolnienieiucieczkęwsen.Ankabyłajakczołg.
Potrafiłaoddaćwsklepienoszonejużubranieiodzyskać
pełnąkwotęzwrotu.Zazdrościłamjejtupetu
iprzebojowościoddnia,wktórymsiępoznałyśmy