Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–GdybyśbyłPolakiem,kochałbyśswójkraj,aniedziałałnajego
niekorzyść–syknąłstrażnik.
–Askądwiesz,żeniekocham?–zapytałembuńczucznie.
–Niemamyoczymgadać.Zabiłeśministrasprawiedliwości.Tonie
jestpatriotycznyczyn.Aterazdawajłapska.
Choćbardzomniekorciło,bymuprzygrzmocić,podałemmuręce.
Błyskawicznieskułminadgarstkikajdankami.
–Askądpewność,żeministersprawiedliwościkochałPolskę?
–zakpiłem.–Możedokonałemaktupatriotyzmu,pozbawiając
gożycia?
–Stulpysk.Idziemy!–krzyknąłzezłościąmężczyznaipopchnął
mnie,bymszedłprzodem.
Wiedziałem,żemojesłowagoporuszyły.Wieleosóbplotkowało
pośmierciministraNowakaojegoniegodnychpraktykach.Choć
próbowanozamieśćwszystkopoddywan,amójprocestoczyłsię
zazamkniętymidrzwiami,mojezeznaniawypłynęłydoopinii
publicznej.Idobrze.Skurwielpowiniensmażyćsięwpiekle.To,
czegosiędopuszczał,korzystajączeswojejpozycji,byłoparszywe,
ajazadbałem,byniepozostałobezkarne.
–Dokądsięwybieramy?–zapytałemjakgdybynigdynic,kiedy
wyszliśmyzsiłowninawięziennykorytarzpomalowanyohydnążółtą
farbą.–Obyniedotejcizi,psycholożki.Tobędziegorszakaraniż
przerwaniemoichćwiczeń–zaśmiałemsię.
–Niebądźtakiciekawski,bozamiastnaspacerodmaszerujesz
doceli–odburknąłstrażnikibypodkreślićswojąnadrzędnąpozycję,
szturchnąłmniewramię,bymprzyspieszył.
Zaintrygowałomnie,dokądidziemy.Mojeżyciewwięzieniubyło
koszmarnienudne.Prócztreningówpozostawałamijeszczelektura
książek,któreuratowałemzprzerobionejnasiłowniębiblioteki.Gdy
byłaładnapogoda,wychodziłemnaspacerniak,jednakzewzględu
nato,żewyrobiłemsobiewśródwspółwięźniówopinię
niebezpiecznego,strażnicyzawszewypuszczalimniesamego.