Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Pasowałomito,boniezamierzałemsięznikimbratać.Poziom
współosadzonychbyłżenujący.Tylkomomentamiżałowałem,żenie
mamsiędokogoodezwać.Zmianywcodziennejrutyniebyływięcdla
mnieniczympowiewświeżegopowietrza,dlategobezwdawaniasię
wdalsządyskusjęposłuszniemaszerowałemprzedsiebie.
Przeszliśmycałylabiryntkorytarzyizamykanychnaelektryczne
zamkidrzwi,dotarliśmydoschodów.Tejczęścimojegoblokunie
znałem.Chybanigdytuniebyłem.Mojepodejrzenieszybko
przerodziłosięwpewność,gdywartownikdoprowadziłmnie
dopiwnicbudynku.
Tobyłodziwne.Musiałembyćczujny.Możeznówchcieliskopać
mityłek?Strażnicypraktykowalibiciewięźniówpozazasięgiemkamer
ibezwiedzyprzełożonych.Dotyczyłotogłównietychskazanych,
którychsiębaliiktórzybyliimnieposłuszni.Janiewątpliwie
należałemdotejkrnąbrnejgrupy.Stawiałemsię,byłemopryskliwy,
okazywałemimpogardęiwyższość.Wiedzieli,żeichprzeszkolenie
byłobylejakiewporównaniuzmoim.JakształciłemsięwAngliiiw
Polscepodokiemnajlepszychagentów,komandosów,żołnierzy.Oni
mogliotymjedyniepomarzyć.Czasemwięcpotrzebowalisobie
namnieodreagować.Wsumiebyłatoteżjakaśformarozrywkidla
mnie.Cośsiędziało.Noimiałemokazjęwykorzystaćswojemięśnie.
Ztakichspotkańnietylkojawychodziłempoobijany,bochoćzawsze
miałemskuteręce,nadrabiałemwiedząbojową,zwinnością
iznajomościąsztukwalki.Czyżbymzatemidziśmiałbraćudział
wpodobnejbijatyce?
Kumojemuzaskoczeniustrażnikrozkułmidłonie,apotemotworzył
zamkniętenarygiel,odrapanedrzwiiwepchnąłmniedośrodka.Sam
zostałnazewnątrz.Usłyszałemzgrzytzasuwy.Znajdowałemsięteraz
wpomieszczeniu,wktórympanowałacałkowitaciemność.
Co,dokurwy…
Przezmomentstałembezruchu,masującnadgarstkiistarającsię
wypatrzećcośwzupełnymmroku.Bezskutecznie.Zaplecamimiałem
zamkniętedrzwi.Przedemnąroztaczałasięnieprzeniknionaczerń.
Wzatęchłympowietrzudałosięwyczućwilgoć.Mimoniekomfortowej
sytuacjiniezamierzałemwalićwdrzwiibłagaćopomoc.Tonie