Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
UKŁADLINIOWY,
CZYLINIEKOŃCZĄCASIĘ
WIEŚ
Kiedybyłemdzieckiem,rodziceczęstozostawialimnie
podopiekąciotkiwCzerwińskunadWisłą.Napoczątku
źlesięztymczułem.Miałemwrażenie,żeporzucająmnie
gdzieśnazesłaniu.NaszczęścieCzerwińskjest
wyjątkowourokliwy,więcszybkopogodziłemsięznową
sytuacją.Latospędzałem,biegającpookolicyzinnymi
huncwotami:polowaliśmynamuchy,zbieraliśmymaliny
napoluipuszczaliśmykaczkipoWiśle.Pomalowany
nazielonodomciotkistałnawzmocnionymkamieniami
podeście,półtorametrapowyżejpoziomuulicy,podobnie
jakinnedomypoobujejstronach.Rozpościerałsię
zniegopięknywidoknarzekę.Zadomaminaprzeciwko
zaczynałasięwysoka,pnącasięjakieśdwadzieścia
metrówwgórę,porośniętakrzakamiskarpa.
Przemierzałemmieścinkęwtęiwewtę,zastanawiając
się,dlaczegowyglądatak,jakbyktośpoupychałnasiłę
domkiwzdłużpodnóżaskarpyidlaczegociotkazdumą
mówi„miasto”oosadziewielkościwsi(zamieszkiwało
jąwówczasniespełnatysiącosób).
Powolidocierałodomnie,żeodpowiedzinależy