Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Sezonślubnyrozpocząłsięnadobre.Wkażdyniemal
weekendNinamiałapełneręceroboty,aliczbazleceń
rosławszaleńczymtempie,wzwiązkuzczymzaczynała
zastanawiaćsięnadzatrudnieniemkolejnejosoby.
Mateuszcałyczasnarzekał,żeniemogąnigdzie
wyjechaćchoćbynasobotęiniedzielę,aNinamusiała
przyznaćmurację.Obiecywałasobiewielerazy,
żetrochęzwolni,żeprzynajmniejjedenweekend
wmiesiącubędziemiaławolny;uporczywieodsuwała
odsiebiemyśl,żepopadawpracoholizm.Zdrugiejstrony
jednak,prowadzącwłasnądziałalność,musiałatrzymać
rękęnapulsie.Byłaodpowiedzialnazafirmę
ipracowników,toodniejzależało,czybiuroprosperuje
dobrze.
Tegodniarównieżdziałałanapełnychobrotach.
Mateuszjeszczespał,gdywychodziłazmieszkania.Tym
razem,zbólemzwlókłszysięzłóżkapółgodziny
wcześniejniżzwykle,zostawiłamuwłasnoręcznie
przygotowaneśniadanieikarteczkęzczułym,porannym
powitaniem.Samaprzełknęłajedyniekilkałyżekowsianki