Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
bypodkreślićto,comówił.–Niechcęzabieraćpanu
więcejczasu.Dowidzenia.
Gabrielanieznosiła,gdyktośmówił,copowinnazrobić
alboprzemyśleć.Szłaprzyspieszonymkrokiem
szpitalnymkorytarzem.Doszłapodsalę,wktórejleżała
jejmatka,szybciej,niżzamierzała.CiociaPiastała
nakorytarzu.
–Wyrzuciłacięzsali?–zapytałaGabriela,widzącPię.
–Nie,pielęgniarkipoprosiłymnie,żebymwyszła,
bomusiałyzmienićpościelijąprzewinąć.
–Przewinąć?
–Tak,niestetytwojamampróbowałachybausiąść
iporuszyłacewnik,ibyłmaływypadek...Onajesttaka
niepodobnaterazdosiebie.Dawniejzaczęłabypewnie
krzyczećnatepielęgniarki,aonatylkoleżyipatrzy
bezradnie,jakbysiębała.
–Mająprzeprowadzićoperacjęjutro.
–Czytokonieczne?–zapytałazaniepokojonaPia.
–Nojasne,ciociu.Przecieżnierobilibyjejoperacji,
gdybyniebyłapotrzebna.
–Notak,alewiesz,możesąjakieśinnemożliwości
albo...metody.Wiesz,jaktwojamatkareaguje
naszpitale.
–Właściwietoniewiem,jakonaterazreaguje.Wydaje
siępocałymtymzdarzeniuwyciszona.Wkażdymrazie
jaknanią.Obawiamsię,żejakdoszłabydosiebie,
tozanicnieudałobycisięjejprzekonaćdooperacji,
awtedy...
–Nam–przerwałajejPia.
–Co„nam”?
–Namnieudałobysięjejprzekonać.Tobieimnie.
GabrielapopatrzyłaznacząconaPię.