Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pieniądze;toułatwiłomuukończeniestudiówikupnoapartamentu,koniecznieurządzonego
wedługnajnowszychtrendówmody.Jaremaniemiałzapleczafinansowego,aleposiadał
bardzocennążyłkęhandlowcaikombinatora.Zawszewiedział,jakzadziałać,żebypieniądze
siępomnażały.Łukaszpostawiłnawkuwanie,conawetłatwomuprzychodziło.Stypendium,
potem-jeszczenastudiach-stażwświetnejfirmie...Tak,pracodawcazgestemtowięcej
niżpołowasukcesu.Pozatymcałatrójkamiałaniesamowiteszczęściekończyćstudiajużw
wolnejPolsce.Wczasie,kiedyszczurydopieroszykowałysiędowyścigu.Grunttodobrze
wystartować.Apotempiąćsięposzczeblachkariery,nieoglądającsięzasiebie.
Dobrzesięrozumieli,topewne.Byliulepienizjednejgliny.Żadenznichnie
próbowałsięustatkować,byćmożedlatego,żeniechciałpozostaćwtyle,albo
najzwyczajniejzbrakuczasuiodpowiedniejkandydatki.Zgodnymchóremtwierdzili,że
mająjeszczenatodużo,dużoczasu.
Kiedywybiładziewiętnasta,Barnabazadzwoniłdoszefaizdałmurelacjęzpodjętych
decyzjiorazwykonanychdziałań.Przełożonybyłzniegobardzozadowolony;dałosięto
odczućwjegotonie.Ponieważtegodnianiemiałwięcejoczekiwańodswoich
współpracowników,zaproponowałpodwładnemuzamknięcie„kramu”-jaksięwyraził-i
pójściedodomu.Barnabaucieszyłsięztegopomysłu.Wpierwszejchwilipowyjściu
współpracownikówmiałzamiarjeszczetrochępopracować,alepoparuminutachślęczenia
przykomputerzezmieniłzdanie.PostanowiłodwiedzićchoregoJaremę.
Gdyjechałdoprzyjaciela,przyszłomudogłowy,żebykupićchoremuurodzinową
niespodziankę.Szybkozarzuciłpomysłnabyciawhisky.Przylekachbyłobytozbyt
niebezpieczne.Wmarkeciewrzuciłdokoszykajakieśpedalskieczekoladkizwódką.
Kiedykierowałsięwstronękasy,wpadłnagenialnypomysł,żedocukiereczków
najlepiejpasowałabyjakaśidiotycznadziecinnagra.Zaśmiałsięzeswojegopomysłu.Był
niezwykledowcipny.Świetny.Podszedłwięcdopółkizgramiiwybrałpierwsząlepszą
zręcznościówkędladzieci.
JużjadącwkierunkuapartamentuJaremy,wystukałjegonumertelefonu.Choćfajnie
byłobydziałaćzzaskoczenia,niemógłsięwyzbyćidiotycznegozwyczajuuprzedzaniao
swoimprzybyciu.Samwołałniebyćzaskakiwany,więczarzucenietejzasadymogłobysię
obrócićnajegoniekorzyść.
DrzwiotworzyłŁukasz.Chybaprzyjechałchwilęprzednim,bonadalstałwpłaszczu.
-Wychodzisz?-Barnaba,nieczekającnazaproszenie,władowałsiędośrodka.
-Dopierojaknaswyrzuci.-Kumpelusunąłsięoddrzwi.
Chwilętrwało,zanimzdjęliwierzchnieokrycia.
Kiedyweszlidosalonu,ichoczomukazałsięśmiesznywidok.
Jaremawpiżamiepróbowałdoprowadzićpomieszczeniedowzględnegoporządku.Z
sofyoobłejliniizbierałgry,agazetyjednymruchemrękizrzucałnapodłogę.
BarnabamrugnąłporozumiewawczodoŁukasza.
-Śpiewamy?
-Happybirthdaytoyou,tygłupichuju-zaintonowali,poczymwszyscyzaczęli
rechotać.Tak...Teoryginalneżyczenia,którewymyśliliwspólniejeszczewczasach
szkolnych,zawszewzbudzałyogólnąwesołość.
-Dzięki,dzięki,jestemnaprawdęwzruszony.Miałbymbylejakirok,gdybymtego
nieusłyszał.-Jubilatbyłnaetapiezbieraniabrudnychkubkówzeszklanejławystojącejprzy
kanapie.
-Patrzcie,patrzcie,naszartystawziąłsiędosprzątania.Cośpodobnego...-Łukasz
rozsiadłsięwfotelu.
-Dobrzewamsięnabijaćzchorego...-Jaremawpadłwżałosnyton.-Towcalenie
jesttakiebeztroskieżycie,jaksobiewyobrażacie.
7