Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
UtrudzonaAlicjarazporazprzysiadałatonakamieniu,
tonapowalonymkonarzedrzewa,popsienatomiast
zupełnieniebyłowidaćzmęczenia.Oboknawielkim
głaziespostrzegłażabę.Niebyłatomałażabkaztych
ślicznych,zielonych,alewielkapaskudnaropucha.
Czyżbyzaklętyksiążę?Jakinaczejmiałabysięotym
przekonać,jeśliniecałującprostowropuszeusta?
Spojrzałanastworzenieiroześmiałasięgłośno,echo
poniosłojejśmiechdaleko,daleko.Nie…Niebyła
wstaniepocałowaćtegopotwora.Pallichoksięcia.
Jednegojużkiedyśmiała.Wystarczy.
Mądrala,biegającydotejporyradośniewokółniej,
naglezatrzymałsię,zastygłwbezruchuistrzygąc
uszami,zawarczałniespokojnie.Spojrzałananiego
izauważyła,żesierśćnajegokarkusięzjeżyła,wysunął
łebdoprzodu,uniósłprzedniąłapęinasłuchiwałuważnie,
bypochwilizerwaćsiędobieguprzedsiebie,wprost
wgęstwinęlasu.
Mądrala!Donogi!Mądrala!zawołałaprzestraszona.
Czyżbyzauważyłjakieśzwierzę?Człowieka?Czyjednak
okolicaniebyłatakzupełniebezpieczna,jakjejsię
jeszczeprzedchwiląwydawało?
Wkońcupieswynurzyłsięzzarośli,alenadalkręciłsię
wkółkoniespokojnie,powarkującrazporaz.
Idziemy!powiedziałazdecydowanie,zakładając
musmycz,iruszyłaprzedsiebie,byledalej
odzagrożenia.
Szliszybkimmarszem,piespokilkuminutachuspokoił
sięiprzestałsięzasiebieoglądać,onajednaknadalczuła
lęk.Sercewaliłojejjakmłotem.Copodkusiło,żeby
zapuszczaćsięsamejwtakieodludzie?Bezpiecznie…